Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

tvh

Zamieszcza historie od: 12 września 2012 - 7:39
Ostatnio: 11 kwietnia 2024 - 20:36
  • Historii na głównej: 3 z 8
  • Punktów za historie: 2128
  • Komentarzy: 325
  • Punktów za komentarze: 2536
 

#82341

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Budowlańcy i alkohol.

Kilkanaście lat temu pewna firma budowała nowy zakład. Prace zbliżały się do końca, budowlańców było jeszcze dobrze ponad 100, wszyscy z umową o pracę, wiadomo było że ciężko będzie dać wypowiedzenia, bo znaczna część pójdzie na chorobowe - robili już tak wcześniej przy reorganizacji firmy i zwalnianiu części z nich.

Co wymyślili w firmie?
Niespodziewaną wizytę działu kadr i kierownika na placu budowy. Tak koło południa. Z alkomatem.
Przyjechali, poprosili o listę obecności i zaprosili wszystkich na kontrolę trzeźwości. Wśród pracowników wybuchła panika, część uciekała przez ogrodzenie. Tym, którzy byli nietrzeźwi, ale nie uciekli, dano możliwość złożenia wypowiedzenia ze skutkiem natychmiastowym, za porozumieniem stron. Ci pracownicy, którzy rano podpisali listę obecności, a nie było ich podczas kontroli, dostali dyscyplinarki. Łącznie pozbyto się około 2/3 budowlańców.

Kto był bardziej piekielny? Podpici budowlańcy czy firma?

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 200 (220)

#47865

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historyjka opowiadana kilka lat temu przez wykładowcę - zarazem pośrednika w obrocie nieruchomościami.

Do biura pośrednika, bodajże w Katowicach, przychodzi kobieta i szuka mieszkania/domu w Zakopanem. Pośrednik znajduje oferty i jej przestawia - no ale ona chciałaby obejrzeć jak naprawdę wyglądają. Podejście normalne, ile osób w końcu kupuje mieszkanie czy dom w ciemno? Uzgadniają termin wyjazdu - pasuje jej tylko piątek po południu, pośrednik ją zawiezie na miejsce.

W piątek przychodzi, na ramieniu jakaś torba, no nic, jadą. Dojeżdżają, kobietka ogląda, pierwsza nie pasuje, druga nieruchomość też nie, podobnie trzecia... Stwierdzają, że na dziś to koniec oglądania, pośrednik zaprasza do auta, na co klientka dziękuje twierdząc, że tu tak ładnie i skoro już jest w Zakopanem to sobie pozwiedza i wróci sama i umawia się (o ile dobrze pamiętam) na kolejne spotkanie w Katowicach. Termin kolejnego spotkania też piątek po południu - zjawiła się i sytuacja się powtarza: wyjazd, oglądanie i kobieta zostaje na miejscu... Pośrednik nieco zniechęcony, bo czas i kasę na paliwo stracił, wraca do siebie.

Minął jakiś czas, jakieś spotkanie w gronie pośredników, opowiadający historię wspomina o klientce, która szukała nieruchomości w Zakopanem, że zawiózł ją, ale nie była zainteresowana i urwał się kontakt. Na te słowa odzywają się inni: oni też mieli taką klientkę!
Od słowa do słowa okazało się, że kobieta naciągnęła w ten sposób wiele osób, była to handlarka mieszkająca w Zakopanem, która po tygodniu pracy wracała do siebie i wymyśliła sobie sposób na bezpłatną "taksówkę" wiozącą ją prawie, że pod dom...

Katowic/Zakopane

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1002 (1026)

#39565

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z cyklu: nasza „kochana” publiczna służba zdrowia.
Wczorajsza wizyta w przychodni aby zapisać się na badania.
T- tvh
R- rejestratorka

T: Dzień dobry, chciałem zapisać się na badania na styczeń (takie były dostępne terminy jeszcze w piątek)
R: Niestety, najbliższy wolny termin dopiero w lutym.
T: To proszę na luty.
R: Niestety, nie zapisujemy.
T: ???
R: Skończył się nam kalendarz, nie możemy sprawdzić jakie są w lutym dni i nie mamy gdzie zapisywać... Ale są zapisy wcześniej w mieście X (tak z 50km dalej).

U mnie konsternacja, skończył się kalendarz? Nie mają dowolnego zeszytu lub czystej kartki? Ewentualnie od czego są komputery? No cóż, może da się to rozwiązać.

T: (nieco ironicznie, nie wiedząc czy śmiać się czy płakać) Jeżeli przywiozę kalendarz, żeby można posprawdzać i było gdzie wpisać, to zostanę zapisany na luty?
R: Tak.

No cóż, za chwilę będę sobie drukować kalendarz na przyszły rok. Ciekawe czy taki wystarczy? Może jeszcze powinienem na wszelki wypadek dołączyć do niego długopis, bo te ich mogą jeszcze nie zechcieć pisać po miesiącach późniejszych niż styczeń...

P.S.
Ciekawe czy w prywatnej placówce też bym usłyszał, że skończył im się kalendarz i dlatego nie mogą czegoś zrobić/zapisać?
Gdyby tak ktoś stwierdził u mnie w pracy, to wątpię czy by się skończyło na kilku ostrych słowach od szefa, raczej pożegnałby się z premią a przy powtórce z pracą.

przychodnia w sporym mieście

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 501 (567)

1