Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

wredota1708

Zamieszcza historie od: 14 sierpnia 2011 - 12:25
Ostatnio: 2 czerwca 2016 - 21:57
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 1465
  • Komentarzy: 2
  • Punktów za komentarze: 12
 

#70620

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O byciu złą córką i jeszcze gorszą siostrą.

Mój Brat jest młodszy ode mnie o 2 lata. Mieszka w domu rodzinnym wraz z Rodzicami. Klasyczny synuś Mamusi, mimo 25 wiosen na karku, Mamusia sprząta jego pokój, ściele mu łóżko, zmywa gary po nim itp, itd, a co najważniejsze dla istoty dalszej historii, ślepo broni we wszystkim.

Od najmłodszych lat Młody miał klawe życie. Starsza i zdolniejsza siostra uczyła się bardzo dobrze, zawsze pomagała w odrabianiu lekcji (błąd nr 1) młodszemu Bratu, on korzystał z jej starych zeszytów w celu odrobienia pracy domowej i świadectwa z czerwonym paskiem dumnie przynosił do domu. ku uciesze Rodziców.

Pierwsze problemy zaczęły się w LO, Młody poszedł na inny profil niż siostra, która będąc już w 3 LO miała dość jasno sprecyzowane plany na przyszłość, a przede wszystkim maturę na głowie. Maturę zdała, na studia dzienne poszła, z dala od domu zamieszkała, kontakt z Młodym miała tylko w czasie odwiedzin i wakacji. Młody był średniakiem ale maturę zdał i zaczął się rozglądać za studiami.

Jak to w większości przypadków mi znanych bywa, wybór padł na uczelnię (Bogu dzięki, że nie kierunek) siostry, bo to zawsze we dwójkę raźniej, w końcu rodzeństwo zawsze sobie pomoże itp. Niestety, studia dzienne pozostały w kwestii marzeń, pozostały zaoczne. Siostra miała dużo znajomych wśród studentów dziennych jego kierunku, więc materiały do zajęć, zaliczeń, egzaminów załatwiała (błąd nr 2).

Licencjat obronił, pora zatem na magistra (w trybie zaocznym). Z racji faktu iż studiowałam 2 kierunek problemu z mieszkaniem nie było. Młody przyjechał, wyjadł pół lodówki, przespał się i pojechał...
Pora na obronę mgr-a. Wystroił się, pojechał i wrócił. Wszystko ładnie, pięknie ale po pół roku dyplomu niet.

Na staż poszedł to sprawa ucichła. Po roku od obrony przychodzi polecony z Alma Mater. Mamusia odbiera i czyta co też chcą od Synia. Ano Synio się nie obronił i zgodnie z jego podaniem ma powtórkę semestru i przypominają o zapłacie i różnicach programowych. Afera jak 150. Oczywiście to wina promotora, ble ble ble. Idzie powtarzać. Mamunia kasiurkę dała, Synio jeździ na zjazdy samochodem domowym, bo siostra się przeprowadziła i za nocleg trzeba płacić, a dojazd tyle samo wyniesie itp.

Data obrony wyznaczona, praca złożona, Młody ostro uczy się do obrony i... dzień przed obroną Synio melduje, że jednak się bronił nie będzie, bo...nie napisał pracy.
Na pytanie "dlaczego?" jego odpowiedź brzmiała:
- Bo Siostra powiedziała, że mi nic nie pomoże w magisterce, że jej to koło d**y lata, bo ona ma swoje życie i zmartwienia i wyzwała mnie od debili.
WTF!!!
4 lata mgr poszły się bujać, 4 lata płacenia za studia...

Oczywiście Mamusia z pretensjami do córki, że jak mogła mu tak powiedzieć, a co najgorsze debilem nazwać!?

W ramach wyjaśnienia:
Owszem, powiedziałam tak Bratu, że mam go w d**ie, jego wykształcenie i że jest skończonym deb*lem, leniem i nieudacznikiem.
Powiedziałam mu to kiedy Mama pokazała mi owe wspomniane pismo rok po pierwszej "obronie", kiedy w bezczelny sposób oszukał wszystkich.
A dlaczego tak powiedziałam?
Powiedział mi, że mam się nie wpier****ć w jego sprawy, jego życie i nie ma zamiaru ze mną rozmawiać na temat studiów, bo on PRACUJE, a ja taka wykształcona tylko odrabiam staż...

Stan aktualny:
Brat od pół roku nie pracuje. Ja po stażu pracę dostałam.
Mamusia nie może pojąć, że nie chcę wkręcić do pracy Brata, którego wykształcenie (ekonomia) nijak ma się do mojej pracy (laboratorium).

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 503 (523)

#68662

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przez kilka lat studiów nazbierało się parę piekielnych historii. Najwięcej o mojej byłej (o tym dlaczego jest "byłą znajomą" może w kolejnej piekielnej opowieści) znajomej,nazwijmy ją [A]nią.

Rzecz działa się ładnych parę lat temu, na moim 3 a Ani 2 roku studiów. Z racji mieszkania w akademiku, na tym samym piętrze, studiowania tego samego kierunku (Ania rok niżej, co ważne dla historii były to studia dzienne), dość szybko znalazłyśmy wspólny język i sporo czasu zaczęłyśmy spędzać razem. Wiadomo, moja pomoc (a raczej moich notatek,skryptów itp) jako starszej koleżanki była nieoceniona.
Dzięki temu wspólnemu spędzaniu czasu poznałam wg mnie piekielność Ani.
Kim w ogóle była Ania? Wg niej samej była nieszczęśliwą, biedną osobą, która całe życie miała pod górkę, ponieważ los jej rodziny nie oszczędzał... nie sposób się z tym nie zgodzić, bo dziewczyna w wieku 18 lat została półsierotą. Od tej chwili były tylko we 3 tzn Ania, jej mama i starsza siostra. Jak im ciężko było wiem tylko z jej opowiadań więc uważam, że nie ma sensu tego opisywać, bo nie byłam tego świadkiem. Opiszę to czego byłam naocznym świadkiem.

1. Ania nie dostała stypendium naukowego.
No po prostu rozpacz na pół piętra w akademiku. Jej siostra całe studia miała naukowe, koleżanka z pokoju dostałą a ona nie! Jak to sobie tłumaczyła? ...ano tak, że to przez to, że jest sierotą.
Tak! To było jej wytłumaczenie. Na nic tłumaczenie, że koleżanka przecież była poprawić egzamin na wyższą ocenę i namawiała Anię żeby z nią poszła. Ania stwierdziła, że średnia 4.0 ją satysfakcjonuje i naśmiewała się ze współlokatorki, że jest kujonem, bo zależy jej na 5.0.

2. Ania ZNOWU nie dostała stypendium socjalnego.
[A]- No jak to?! Przecież ja taty nie mam! Jestem sierotą! Dlaczego znowu mi odmówili?! Odwołam się! Współlokatorka dostała a ja nie!
[J]a- A co napisali w uzasadnieniu?
[A]- No, że dochód* mi przekracza o 888,88 zł/osobę (kwotę zapamiętałam bo była naprawdę charakterystyczna).

* aby wtedy otrzymać stypendium socjalne trzeba było mieścić się w progu dochodowym 0-580 zł/osoba, czyli u Ani wychodziło: 580+888,88=1.468,88zł/osoba.

[J]- Jeju, skąd Ty masz taki dochód?
[A]- Ja nie wiem skąd mi tyle obliczyli...?
[J]- Przynieś papiery to policzymy.
To liczymy. Co się okazuje? Ano to, że mama Ani zarabia na czysto 2.700 zł, Ania z siostrą biorą dość wysoką rentę po zmarłym ojcu, bo naprawdę dobrze zarabiał, dodatkowo siostra pracuje, no i mają 5 hektarów pola. Summa summarum jak nic 1.468,88 zł na osobę.
Ania mimo wszystko się odwołała. Robiła to co roku. Stypendium rzecz jasna nie dostała do końca studiów.

3. Ania potrzebuje pracy na gwałt (wg mnie wisienka na torcie).

Ania tradycyjnie chodzi i jęczy, że przydałyby się jej jakieś pieniądze, bo naprawdę jej ciężko. Żadnego stypendium nie dostała, ma tylko rentę, mama daje jej tylko 400zł, a tu akademik trzeba opłacić, a i na imprezę by się poszło, ciuch kupiło...
Traf chciał, że "awansowałam" na kierownika w klubie studenckim, chcąc nie chcąc, to ja odpowiadałam za pracowników itp.
Ania jako pierwsza się o tym dowiedziała i od razu zasugerowała, że mogłabym ją wkręcić, ona by mogła nawet już, zaraz iść. Myślę sobie pomogę. Kasa jak na tamte czasy dobra, nawet bardzo dobra 7zł/h netto, napiwki twoje (na spokojnie można było wyciągnąć 600zł miesięcznie pracując co drugi weekend), praca w czwartek, piątek i niedzielę (ewentualnie w sobotę jakiś koncert), grafik dostosowywany pod studencką ekipę...
Obczaiłam sytuację, pogadałam z szefem, ustaliliśmy, że potrzeba nam 3 osoby.
Pomyślałam: Super, Ania się ucieszy, a i ja będę miała z kim wracać do akademika. Zawsze to raźniej i bezpieczniej.

Zaraz po powrocie wpadam rozradowana do Anny.
[J]: Słuchaj! Załatwiłam Ci pracę! U mnie w klubie. Zaczynasz za 2 dni.
[A]: A jaka stawka?
[J]: Tak jak Ci mówiłam 7zł/h.
[A]: Aha... I praca na weekendach,tak?
[J]: Tak, ale przecież wiesz, że nie każdym i wszystko jest do dogadania.
[A]: A mogę się z tym przespać?

No ok, śpij. Dziewczyna może sama w szoku, że wczoraj mnie poprosiła a dzisiaj już ma odpowiedź.
Przychodzę na drugi dzień:

[J]: I jak? Przespała się? Przemyślała?
[A]: Tak. Stwierdziłam, że to jednak nie dla mnie... bo tak sobie myślę, że noce nieprzespane, towarzystwo pijane... weekend to jest weekend, wiesz szkoda trochę nie skorzystać z wolnego od nauki. Trudno mi będzie pogodzić pracę z nauką. Poza tym za mało zarobię, to mi się za bardzo nie opłaca...

Dobra, pozbierałam szczękę z podłogi. Nie to nie. Lubisz narzekać to rób to dalej, a ja Ci pracy już nie zaproponuję.

Za pół godziny zapukała do mnie współlokatorka Ani. Tak, ta sama co dostawała stypendium socjalne i naukowe. Zapytała nieśmiało, czy ona by mogła przyjść do pracy do klubu, bo w domu jest ich 5 rodzeństwa, a mama od roku nie może znaleźć pracy. Dziewczyna stwierdziła że trochę podreperowałaby rodzinny budżet, nie swój...

Ania poszła do pracy jako hostessa na promocje. Przepracowała 1 weekend i stwierdziła, że jest to zbyt męcząca praca dla niej.

uczelnia

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 531 (569)

#68543

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O czytaniu Polaków ze zrozumieniem.

Z racji uprawy malin, oprócz zbioru owoców sprzedajemy także ich sadzonki. Do sprzedaży oferowana jest JEDNA odmiana maliny, ponieważ tylko taką posiadamy. Zysk z sadzonek niewielki, ale zawsze coś do kieszeni wpadnie. Cena od 5 lat taka sama, bez względu czy malina jest po 2zł/kg czy też jak w tym roku po 12zł/kg. Przez te kilka lat nazbierało się trochę, dlatego teraz z racji powtórki z rozrywki postanowiłem zamieścić trochę piekielności.
Historia właściwa będzie o potencjalnych klientach.

Rozwinięcie:
Tak więc "sezon sadzonkowy" rozpoczęty, zdjęcia oraz ogłoszenie następującej treści dodane:

Sprzedam sadzonki maliny XXX.
Termin odbioru sadzonek: od 1 października.
Zainteresowanych kupnem proszę o telefon po godz. 17.00*
Cena nie podlega negocjacji.**
Preferowany odbiór osobisty.
Istnieje możliwość wysyłki wg cennika PP. Koszty pokrywa kupujący.

* oprócz uprawy pracuję zawodowo, a w pracy prywaty nie da rady.
** cena jest najniższa ze wszystkich ogłoszeń o około 40-70 groszy/sztuka

Telefon zaczyna szaleć
[K]upujący, [J]a

1)
Godzina 7.00, tak... 7.00 Co z tego, że w ogłoszeniu prośba o telefon po 17.00. Zapewne K nie zauważył "1" w "17.00"

2) Klasyk nr 1.
K: Dzień dobry, ja chciałam zapytać czy ma Pani sadzonki maliny YYY?
J: Nie, tylko XXX.
K: To może odmiany ZZZ?
J: Tylko XXX, tak jak podane w ogłoszeniu.
K: Eeeee to tej nie chcę.
/TO PO CO DZWONISZ?/

3)
K: Dzień dobry, ja chciałem się dowiedzieć troszkę o uprawie malin.
J: Tzn? Co konkretnie?
K: No wie Pan, jak to sadzić, jakie pole trzeba mieć, czy trzeba pryskać, nawozić, przycinać itp?
/Myślę sobie laik chce sobie na działce posadzić, a nigdy nie miał/.
J: Zaczynając od początku. Musi mieć Pan przygotowane tzn dobrze nawiezione, a przede wszystkim odchwaszczone stanowisko. Sadzonki sadzi się......
K:........ bo wie Pan jak tak szczerze to nie chcę kupić żadnych sadzonek tylko chciałem się dowiedzieć na czym to w ogóle polega, ta cała uprawa malin. Wie Pan, nie? Bo tak widzę sporo jest ogłoszeń o sadzonkach malin, to pasuje wiedzieć po co ludzie je sprzedają. Także dziękuję za informację.Do widzenia.
/Właśnie po to ludzie dają ogłoszenie - żeby robić za centrum informacyjno-doradcze/

4) Klasyk nr 2.
K: Jak wezmę 1000 sadzonek to ile mi Pan opuści?
J: Cena nie podlega negocjacji.
K: No ale Panie, ja TYSIĄC sadzonek biorę!
J: Tak jak wcześniej mówiłem, cena taka jak w ogłoszeniu bez względu na ilość sadzonek.

5) Klasyk nr 3.
K: Panie! Ale czemu tak drogo? Sąsiadka w tamtym roku za 20 groszy kupowała.
/wtf?!?!/
J: To trzeba było w tamtym roku kupić.

6) Klasyk nr 4.
K: A czy można wysłać kurierem?
J: Tak, koszt przy tej ilości to 40 zł.
K: Dobrze.
J: To w takim razie w sumie będzie 140 zł.
K: Jak to 140?! Miało być 100!
J: Owszem, 100 za sadzonki a 40 dostawa.
K: To ja nie biorę jak trzeba płacić za przesyłkę...
/a co pisze w ogłoszeniu nt przesyłki?/

7) 20 września.
K: To jutro o której mogę przyjechać po sadzonki?
J: Proszę Panią po sadzonki zapraszam od 1 października, tak jak w ogłoszeniu.
K: Myślałam, że wcześniej mi się uda wynegocjować termin.
J: Niestety nie.
K: To ja nie biorę w takim razie.

Telefony przez cały dzień, mimo wyraźnej prośby o kontakt po 17.00, zapytania o inne odmiany to niestety standard...

I teraz nie wiem już sam. Czy ja nie potrafię dodać ogłoszenia czy ludzie nie potrafią czytać ze zrozumieniem?

gospodarstwo rolne

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 375 (427)

1