Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#11273

przez (PW) ·
| Do ulubionych
To jest jeden z dni, których nigdy nie zapomnę. Każda osoba na kierunku medycznym ma taki moment, w którym myśli, że jednak nie podoła, że może lepiej zmienić studia, bo od nas zależy czy ktoś przeżyje czy nie i tak dalej.
Ta historia miała miejsce w czasach, kiedy byłem na trzecim roku studiów. Dostałem wtedy swoją pierwszą pracę jako ratownik. Miałem właśnie wtedy taki czas, w którym obawiałem się o swoje kompetencje, od których zależy życie innych ludzi.

Dostaliśmy wezwanie do faceta, który wpadł pod tramwaj. Wtedy jeszcze nie jeździły Ski, tylko Rki czyli tzw. reanimacyjne w składzie ratownik, lekarz i kierowca (najczęściej też ratownik, jak było w naszym przypadku). Byłem okropnie zdenerwowany, na dworze ciemno, ciemno, a radio co chwilę podawali, że mamy się spieszyć bo facet się nie ruszą, ktoś podobno sprawdził i nie oddycha, ale nikt nie podjął się pierwszej pomocy, bo za dużo krwi. Dojechaliśmy na miejsce, dopadliśmy do tego gościa. Jako, że byłem osoba uczącą się to spełniałem taką rolę podaj to, przynieś tamto. Faktycznie, facet mooocno krwawił. Jak "odzyskaliśmy" go to pędem do karetki. W karetce wszystko zalane krwią, tamowaliśmy czym się dało. Im bliżej szpitala tym mocniej się staraliśmy. Jedziemy tak szybko, że z tyłu nami lekko rzucało aż, zwłaszcza mnie, bo nie miałem takiego obycia w utrzymywaniu się bez trzymanki w pędzącym pojeździe. I jesteśmy już naprawdę niedaleko, mała uliczka po drodze i... nagle karetka się zatrzymuje. I to gwałtownie. Pytamy co się stało, dlaczego stoimy, a kierowca do nas, że jakiś idiota stoi na drodze, z boku zaparkowane samochodu i nie da się ominąć. Niewiele myśląc wyskoczyłem z tej karetki, okrwawiony, z przerażeniem i wkur... wkurzeniem w oczach i dopadłem do tego samochodu, otworzyłem drzwi i krzyczę:

-Panie, ku*wa! Co pan najlepszego odpier*alasz!?
-Eee, myślałem, że chcecie sobie drogę skrócić i dlatego na sygnale - widać było w jego oczach strach po tym jak zobaczył mnie wpół czerwonego.
-Spie*dalaj pan stąd!

W ten sposób straciliśmy ponad minutę. Facet zmarł przed dojazdem do szpitala, na miejscu jeszcze próbowano go odratować, niestety utrata krwi była zbyt duża. Pluję sobie w brodę, że nie spisałem z nerwów numerów rejestracyjnych tego samochodu. Podaliśmy policji opis wozu i kierowcy, niestety stwierdzili, że "po takim opisie nic nie zrobią".
Wtedy pierwszy raz spotkałem się z głupotą ludzką, która przeszkadza zespołom karetek w pracy. Oczywiście za śmierć pacjenta nas prokuratura ganiała. To był mój pierwszy zgon i nie zapomnę go do końca życia. Tak samo widoku tego gościa w samochodzie, który nie zjechał karetce z drogi bo myślał, że "chcemy sobie tę drogę skrócić"...

Nie wiem skąd w ludziach to przekonanie, że jak jedzie straż, policja lub karetka to "chcą sobie skrócić drogę" albo "nie chce im się stać w korkach"... A "najfajniejsze" jest to, że jak na miejsce wezwania dojeżdżamy długo to jeszcze ludzie na nas krzyczą, że całe 10 minut minęło... Niestety, karetki nie latają i jeżeli ktoś Was kiedyś nie ustąpi takiemu pojazdowi drogi niech pamięta, że możemy jechać do Waszych domów...

Pogotowie

Skomentuj (80) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1302 (1356)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…