Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#12047

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Niektórzy już kojarzą, że jestem ratownikiem.
Czytającym może się wydawać, że naciągam swoje historyjki. Pracując już 10 lat w budzie karetki mogę spokojnie stwierdzić, że kompletnie niewiarygodne i głupie wezwania zdarzają się przynajmniej raz w tygodniu na jedną załogę, a 3-4 wyjazdy na dobę są kompletnie niepotrzebne i niezasadne.

Dla tych, którzy nie wiedzą:
-karetka "S" - czyli specjalistyczna, w składzie lekarz, dwóch ratowników i kierowca (lub lekarz, ratownik i kierowca, który również jest ratownikiem).
-karetka "P" - czyli podstawowa, w składzie dwóch ratowników i kierowca (lub ratownik i kierowca, który także jest ratownikiem).

Pierwsze się nawet spodobały, więc wypiszę kilka kolejnych:

1. Zgłoszenie na Pe: Silne bóle w klatce piersiowej. Niemożność złapania oddechu. eSka jest niedostępna, przy innym wezwaniu, więc jedziemy. Na miejscu otwiera nam kobieta, wyglądająca dobrze, więc zakładamy, że to nie pacjentka. Pani nagle się wyrywa:

-Który z panów jest lekarzem?
-Nie ma lekarza, przyjechał zespół podstawowy, w razie potrzeby zabierzemy pacjenta do szpitala.
-Jak to nie ma lekarza?
-Proszę nas zaprowadzić do pacjenta.
-Jak mógł DO MNIE nie przyjechać lekarz!? To JA jestem pacjentką!
-A co pani dolega? Proszę usiąść.
-Nic mi nie dolega! Receptę chciałam! Pada deszcz, mam w TAKIM DESZCZU do przychodni iść!? A wy mi nawet lekarza nie przywieźliście! No szczyt wszystkiego! To skandal, że przyjeżdża karetka, a w niej nie ma lekarza!
-Do czego pani do ch*ja podała bóle w klatce piersiowej!? - wyrwał się mój kolega
-Jak to czego!? Bo inaczej byście nie przyjechali!

Czyli pędziliśmy w deszczu 100km/h, łamiąc wszelkie przepisy drogowe, przez środek ronda wyjeżdżając na czerwonym świetle ponieważ pani chciała receptę... A na koniec zrugała nas, że do niczego się jej nie przydaliśmy.

2. Zgłoszenie na Pe: Dziecko wpadło do basenu i uderzyło główką o kafelki. Wymioty, ból i zawroty głowy. Jedziemy. Na miejscu dziewczynka faktycznie wygląda słabo, blada, cały czas wymiotuje. Choć naszą uwagę przyciągnęła rana, która jak na chwilę po wypadku była całkiem zeschnięta, dziewczyna również niezbyt mokra. Pakując dziecko do karetki wypytujemy matkę, co się stało. W swojej opowieści wymknął jej się jeden, bardzo "nieistotny" szczegół... Mianowicie, wypadek ten miał miejsce... Dzień wcześniej! Ale matka myśląc, że córce przejdzie nie zapewniła jej opieki medycznej...

3. Zgłoszenie na eS: Bardzo silne bóle brzucha, wymioty, zawroty głowy, omdlenia. Z takim opisem zadzwoniła jedna pani, do której natychmiast nas wysłano. Na miejscu okazało się, że pani od trzech dni ma biegunkę. Na pytanie dlaczego nie poszła do lekarza, bo do tego pogotowia się nie wzywa (tym bardziej, że wcale ani nie wymiotowała, ani nie mdlała, ani nie miała zawrotów głowy...) odpowiedziała nam, że... Nie chciało się jej ubierać żeby pójść do przychodni.

4. Historia, którą opowiedział mi kolega. Zgłoszenie na Pe: Opuchnięte ciało, prawdopodobnie silny wstrząs anafilaktyczny (występujący przy atakach alergii, może być powodem bezpośredniego zagrożenia życia). Z braku eSki jadą Pe. Na miejscu okazuje się, że pani była na grillu i komary strasznie pogryzły jej ręce i nogi. Alergii nie miała, ale myślała, że jak tak powie to przywiozą jej jakąś maść na te pogryzienia...

5. Kolejna historia kolegi. Zgłoszenie na Pe: Ciężarna ma skurcze, krwawi. Jadą. Na miejscu okazuje się, że pani nie rodzi, ale ma termin za trzy dni i chciałaby żeby ktoś zawiózł ją i jej męża do szpitala... Na wyraźna odmowę ratowników pani wpada w szał. Koledzy tłumaczą, że skoro nic jej nie jest, nie będą jej wieźć do szpitala, a nawet gdyby była konieczność, to by nie zabrali jej męża. Musiałby on dojechać we własnym zakresie. Tu kolejna fala oburzenia. Szkoda, że nikt nie pomyśli, że w razie wypadku karetki ubezpieczeni są tylko pracownicy i pacjent, ale mąż pacjentki niekoniecznie... Już oczywiście pomijając, że taka buda to mała przestrzeń i w razie potrzeby nagłej pomocy dodatkowo osoba BARDZO krępuje ruchy i zastawia dojście do sprzętu medycznego.


Uwierzcie, że czasami jak dojeżdża się do takich wezwań to stają nam łzy w oczach. My naprawdę narażamy życie żeby dojechać na sygnale. Pomijam kwestię, że ktoś NAPRAWDĘ potrzebujący w takiej sytuacji musi czekać aż karetka się zwolni lub dojedzie inna z innego rejonu (co zajmuje jej dwa razy dłużej o ile jest dostępna ponieważ karetki z innego rejonu w pierwszej kolejności przyjmują zgłoszenia ze swojego rejonu).

Pogotowie

Skomentuj (62) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 886 (942)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…