Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#12970

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu zamarzyłam o jeździe na motocyklach.

Grzebałam długo i wreszcie trafiłam na szkołę, której cena była o ok 300 zł niższa. Zwęszyłam spisek, ale niestety, jako ufna osoba zadzwoniłam do biura, żeby wypytać o szczegóły. Oczywiście spytałam, dlaczego tak tanio - kobieta z którą rozmawiałam poinformowała mnie, że to dlatego, że nie mają najnowszego motocykla, tylko poprzedni, a nikt nie chce robić za pełną kwotę na nieaktualnym sprzęcie. Zabrzmiało sensownie, tłumaczyło w pełni obniżkę. Święta naiwności - uwierzyłam.
Umówiłam się na termin, wpłaciłam zaliczkę. I tu zaczęła się długa litania, która całkowicie tłumaczy dlaczego tak tanio.

(patrząc na te punkty też zastanawiam się jak mogłam być tak głupia, ale uwierzcie - metoda małych kroczków i to, że tak bardzo chciałam szybko zrobić to prawko ciut mnie tłumaczą)

1. Zajęcia miały się odbywać w mieście wojewódzkim. Pod adresem szkoły miła pani poinformowała mnie, że siedziba tak naprawdę jest gdzie indziej (ok 30km od miasta), ale oni dowożą na zajęcia. Ok, pomyślałam, wielki problem to nie jest, chociaż mogli wcześniej uprzedzić.

2. Zajęcia teoretyczne polegały na puszczaniu taśmy z zasadami ruchu dla kat. B - o motocyklach ani słowa. Niestety byłam już po zapłacie całości, poza tym byłam myślami już na motorze i łatwo przełknęłam to, że "muszę doczytać". Za łatwo.

3. 1 godzina jazdy - motocyklem okazała się być stara MZ250, motocykl z niezaprzeczalną duszą, ale niestety o zupełnie innym stylu prowadzenia niż motocykle egzaminacyjne. Pan szybko się wytłumaczył, że ma umowę z inną szkołą i na ostatnie dwie godziny pożycza "aktualny motor" (co pod koniec okazało się być bzdurą).

4. Placyk mieścił się na starych terenach magazynowych, czynny był tylko między 18 a 20, bo wcześniej jeździły tam samochody, a później instruktor nie pracował. Ósemka była niewymiarowa, a slalom biegł po lekkim łuku, liniowy się nie mieścił.

5. Za wzniesienie robił podjazd do magazynu - bardzo stromy i w żaden sposób niezabezpieczony. Na moją sugestię, że znam w mieście fajną górkę do poćwiczenia, usłyszałam "w naszej szkole jeździmy tylko po trasie egzaminacyjnej, bo poza nie ma potrzeby".

6. Po 10 godzinie spytałam kiedy pojedziemy do miasta - instruktor stwierdził, że możemy teraz, ale... samochodem. On mi pokaże wszystko, zwróci uwagę gdzie jak jechać itd.
(to był już moment kiedy byłam wściekła, ale i tym razem udało mu się mnie ugłaskać, że tak, pojedziemy później)

7. Na 12 godzinie usłyszałam, że teraz też nie możemy pojechać do miasta, bo kierunkowskazy nie działają, a mechanik wraca za 2 miesiące. I tu się poddałam.

Efekt był taki, że na 13 godzinie poprosiłam o komplet dokumentów i pożegnałam się ze szkołą. Niestety musiałam dokupić sporo godzin doszkalających, żeby w ogóle nauczyć się porządnie obsługiwać motocykl i poznać trasę.

Morał? Chytry dwa razy traci. A ja nadal zastanawiam się, czy nie nasłać na "szkołę" kontroli. W końcu regularnie co kurs się tam nabiera około 5 osób...

E*-T** - szkoła jazdy

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 549 (607)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…