Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#14656

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Swego czasu miałem samochód marki BMW, ale z tych starszych modeli ponieważ bardzo lubię takie kanciaste "mordki" w samochodach. BMW 7, rocznik 1987. Wspaniały wóz i jak się okazało niezniszczalny. ;)

Miałem takiego sąsiada, Bartka, który BARDZO (naprawdę bardzo) lubił przechwalać się swoim, cytat: "super nowym, super drogim i super super" Reno Megan. Codziennie pucował go przed blokiem puszczając przy tym muzykę dość głośno, a przy okazji darł się aż ptaki uciekały (tzn. śpiewał, a przynajmniej próbował). Bartusia nikt nie lubił bo wiecznie wszczynał awantury ("a to pani na pewno dotykała mój samochód, mam ślady palców na masce, jestem pewien, że są pani!" i podobne akcje). Co ważne dla historii pod moim blokiem znajduje się uliczka wewnętrzna, ci zainteresowani ruchem drogowym wiedzą, że wyjeżdżając z takiej uliczki trzeba zachować szczególną ostrożność i przepuszczać wszystkich wokół. Bartuś miał modę parkować w tej uliczce (była tuż pod oknami, wszyscy lepiej mogli podziwiać jego wspaniały wóz), a ja raczej parkowałem na pobliskim parkingu, żeby do niego dojechać trzeba przejechać obok wyjazdu z w/w uliczki.

Pewne uroczego dnia wracałem do domu, zmierzałem właśnie w kierunku tego parkingu, aż mi nagle z prawej wyjeżdża na półpełnym gazie Meganka i skręca prosto na mnie. Oprócz pomyślenia sobie "no ładnie..." nie zdążyłem zareagować inaczej niż spróbować skręcić na lewo (po lewej jest taka polanka jakby). W efekcie walnąłem prawym reflektorem w maskę RM (a właściwie to RM walnęła w mój samochód) i przejechaliśmy tak kilka metrów (w ten sposób, że ja cofałem), podczas których mój wóz nieco "zagłębił" się w nowej koleżance. Po zatrzymaniu się i kilku sekundach szoku spojrzałem czy z kierowcą sąsiedniego auta w porządku. Widząc jak żywiołowo macha rękoma i porusza ustami zacząłem przygotowywać się na awanturę - co z tego, że miałem pierwszeństwo, jechałem zgodnie z przepisami, a on mi wyskoczył na prawy pas? Wina, według Bartusia, była oczywiście moja.

Następnym moim ruchem było lekkie wycofanie się z drugiego pojazdu, później wysiadłem i zacząłem odruchowo oglądać swój samochód, okazało się, że oprócz zbitego reflektora i trzech rys nic się kompletnie nie stało. Później obejrzałem się na auto sąsiada... Które (bez obrazy dla posiadaczy Renówek) zgniotło się jak puszka. Otworzyłem szeroko oczy i usta ze zdziwienie, przecież siła uderzenia nie mogła być aż tak duża żeby skrzywiło się wszystko łącznie z dachem, a Bartuś żeby wysiąść z samochodu musiał użyć tylnych drzwi...

Bartek oczywiście urządził hałas na całą okolicę, że ja zniszczyłem mu jego, cytat: "cacko", jaki to jestem zarozumiały, głupi, bezczelny i gorsze, ale nie będę lepiej przytaczał.
Policjanci, którzy dojechali na miejsce, skwitowali krótko do Bartusia:
- Czego się pan rzucasz na większego? (chodziło o większy wóz, nie mnie ;)).

Tego dnia nasunęły mi się dwie myśli: BMW są jak czołgi. I na wszelki wypadek nigdy nie kupię dla rodziny Reno.

Becia została odprowadzona do "doktorka", który z całą stanowczością potwierdził to, co zobaczyłem na miejscu zbrodni, czyli do wymiany przednie światło i wizyta u blacharza, żeby pozbyć się trzech, niezbyt głębokich, rys na boku.
Bartek na szczęście już nie mieszka w pobliżu.

Sąsiedzi

Skomentuj (52) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 653 (773)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…