zarchiwizowany
Skomentuj
(37)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Zawsze jak widzę na ulicy jak jakaś nastolatka czy nastolatek zwraca się do rodziców na "ty", krzyczy na nich, jest wredne, a nawet wyzywa przypomina mi się historia z mojego wieku nastoletniego i to ja czuję się tu piekielny z lekka.
Wiadomo, 16 lat, bunt przede wszystkim. Kiedyś idąc z mamą w mieście zobaczyłem kolegę, który krzyknął do swojej mamy: "ej, weź mi kup coś". Nie chcąc być "gorszy" no i kierując się kuszącą możliwością "popisania się" przed kumplem krzyknąłem do swojej mamy: "weź chodź do tego sklepu i kup mi coś".
Niestety (wtedy niestety, dziś myślę, że na szczęście) moja matula nie była tak łagodna jak matka kolegi i krzycząc "o ty gówniarzu!" trzasnęła mi przez łeb tak, że do końca życia będę mówił "mamo". :)
I jak tak patrze na niektóre dzieci... Mam wrażenie, że przydałaby im się podobna terapia szokowa, a nie bezstresowe wychowanie, na którym najgorzej wychodzą właśnie rodzice.
Wiadomo, 16 lat, bunt przede wszystkim. Kiedyś idąc z mamą w mieście zobaczyłem kolegę, który krzyknął do swojej mamy: "ej, weź mi kup coś". Nie chcąc być "gorszy" no i kierując się kuszącą możliwością "popisania się" przed kumplem krzyknąłem do swojej mamy: "weź chodź do tego sklepu i kup mi coś".
Niestety (wtedy niestety, dziś myślę, że na szczęście) moja matula nie była tak łagodna jak matka kolegi i krzycząc "o ty gówniarzu!" trzasnęła mi przez łeb tak, że do końca życia będę mówił "mamo". :)
I jak tak patrze na niektóre dzieci... Mam wrażenie, że przydałaby im się podobna terapia szokowa, a nie bezstresowe wychowanie, na którym najgorzej wychodzą właśnie rodzice.
Ocena:
306
(504)
Komentarze