Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#17644

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moda na Zagranicę, odcinek trzy tysiące dwieście jedenasty.

Na stałe mieszkam na dobrze znanej rodakom Wyspie. Tak się złożyło, że po zmianie pracy przez długie miesiące dojeżdżałam do stolicy pociągiem. Po pewnym czasie miałam już dokładnie ′obcykane′ z której platformy mam odjazd, gdzie najlepiej się ustawić żeby później nie drałować kilometrów do wyjścia itp. Stacja ma 19 platform, metro i dworzec autobusowy, więc ludzi przewija się tam tysiące - ja spokojnie czekałam z boku, z dala od dość chaotycznie poruszającej się masy podróżników.

Nagle kątem oka dostrzegłam zbliżającą się w moim kierunku kobietę, ciągnącą za sobą walizkę na kółkach. Babeczka może po trzydziestce, normalnie ubrana, z głową zadartą do góry, wpatrująca się w tablice na których wyświetlone są informacje o odjazdach.

Przezornie odsunęłam się pod samą ścianę, chociaż i tak miejsca było na tyle by wyminęły się dwa wózki widłowe. Odwróciłam głowę, rzucając okiem na zegar i nagle... łup. Walizek wjechał prosto w moje nogi.

Zaskoczona spojrzałam na panią która tarmosiła ten bagaż. Po sekundzie zaskoczenia, na jej twarzy pojawił się wręcz przesłodki uśmiech, jedna ręka uniosła się w górę w geście przeprosin i babeczka wypaliła:
- Jak łazisz, głupia pi**do.

Po polsku.
Zamurowało mnie totalnie, gdyż wcale nie ruszyłam się z miejsca; udało mi się tylko wydusić jakże eleganckie:
- Że niby co?

Na co babsztyl zrobił wytrzeszcz, spiekł buraka i dał nogę.

Strasznie mi przykro że tak bezczelnie wytrąciłam ją z równowagi moją nieoczekiwaną znajomością egzotycznego języka.

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 715 (767)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…