zarchiwizowany
Skomentuj
(12)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia Strażaka (Firemana) o sprzedaży Motocykla przypomniała mi moją zgoła podobną.
W wieku lat 18 kupiłem bardzo popularny samochód. Jednak popularny z PRL. Otóż kupiłem Fiata 126p, potocznie nazywanego Maluchem. Maluch ten był naprawdę super samochodem, otóż czy zalałeś benzynę, ropę czy nawet olej po frytkach (2 razy jeździłem kiedy bieda zajrzała w oczy studenta jeszcze w tedy, a rodzice nie chcieli poratować) jeździł. Ogólnie Maluszek nie był katowany, jeżdżony przede wszystkim w weekendy, w tygodniu miałem do dyspozycji rodzinne autko. Kupiony został jedynie dla ubezpieczenia i zniżek. Samochód był mój i tylko mój. Nie prosiłem rodziców o współwłaścicielstwo. Jednak do rzeczy, znaczy do historii.
Maluch był przede wszystkim zadbany i wyremontowany. Miał unikalny kolor jak na Maluszka (ciemna wiśnia) i wymieniona tapicerka. Jednak po kupnie drugiego auta trzeba było pozbyć się Maluszka, chociaż mógłbym go trzymać z sentymentu. Jednak nie był by w ogóle jeżdżony. Cóż postanowione, wystawiony.
Jeden, drugi, trzeci telefon. Jestem umówiony. Jadę do Białegostoku. Umówiony jestem pod MC Donaldem. Przyjechałem, z MC wychodzi 18 latek z wagą oscylującą w okolicach 130kg, nie wysoki na oko 170cm wzrostu. Gadamy, rozmawiamy. Wyłuszczam zalety, pokazuje. Chłopakowi auto się podoba. Wyciąga umowę kupna/sprzedaży. Trzeba dogadać się co do ceny. Mimo że na Allegro wystawiłem za 1000zł. Chłopak wyciąga 100 daje mi i chce wziąć kluczyki. Ja z wielkim zdziwieniem pytam:
[J]a- czy to wszystko?
[C]hłopak- No tyle chciałeś.
[J]a- Na aukcji było 1000zł. Wiec coś koło tego bym oczekiwał.
[C]- Myślałem że się pomyliłeś. Cóż jelenia nie znalazłeś. Za 1000zł to ja kupie sobie Astre.
[J]- Astre która pojeździ miesiąc i rozpadnie się ze starości.
Cóż Maluch został u mnie i będzie miał dożywocie. Zraziłem się do sprzedaży tego autka z duszą. Jeździ i to najważniejsze. Ostatnio nawet uczyłem nim jeździć dziewczyny młodszą siostrę. Prawdziwa szkoła. Jej także podoba się owa perełka.
W wieku lat 18 kupiłem bardzo popularny samochód. Jednak popularny z PRL. Otóż kupiłem Fiata 126p, potocznie nazywanego Maluchem. Maluch ten był naprawdę super samochodem, otóż czy zalałeś benzynę, ropę czy nawet olej po frytkach (2 razy jeździłem kiedy bieda zajrzała w oczy studenta jeszcze w tedy, a rodzice nie chcieli poratować) jeździł. Ogólnie Maluszek nie był katowany, jeżdżony przede wszystkim w weekendy, w tygodniu miałem do dyspozycji rodzinne autko. Kupiony został jedynie dla ubezpieczenia i zniżek. Samochód był mój i tylko mój. Nie prosiłem rodziców o współwłaścicielstwo. Jednak do rzeczy, znaczy do historii.
Maluch był przede wszystkim zadbany i wyremontowany. Miał unikalny kolor jak na Maluszka (ciemna wiśnia) i wymieniona tapicerka. Jednak po kupnie drugiego auta trzeba było pozbyć się Maluszka, chociaż mógłbym go trzymać z sentymentu. Jednak nie był by w ogóle jeżdżony. Cóż postanowione, wystawiony.
Jeden, drugi, trzeci telefon. Jestem umówiony. Jadę do Białegostoku. Umówiony jestem pod MC Donaldem. Przyjechałem, z MC wychodzi 18 latek z wagą oscylującą w okolicach 130kg, nie wysoki na oko 170cm wzrostu. Gadamy, rozmawiamy. Wyłuszczam zalety, pokazuje. Chłopakowi auto się podoba. Wyciąga umowę kupna/sprzedaży. Trzeba dogadać się co do ceny. Mimo że na Allegro wystawiłem za 1000zł. Chłopak wyciąga 100 daje mi i chce wziąć kluczyki. Ja z wielkim zdziwieniem pytam:
[J]a- czy to wszystko?
[C]hłopak- No tyle chciałeś.
[J]a- Na aukcji było 1000zł. Wiec coś koło tego bym oczekiwał.
[C]- Myślałem że się pomyliłeś. Cóż jelenia nie znalazłeś. Za 1000zł to ja kupie sobie Astre.
[J]- Astre która pojeździ miesiąc i rozpadnie się ze starości.
Cóż Maluch został u mnie i będzie miał dożywocie. Zraziłem się do sprzedaży tego autka z duszą. Jeździ i to najważniejsze. Ostatnio nawet uczyłem nim jeździć dziewczyny młodszą siostrę. Prawdziwa szkoła. Jej także podoba się owa perełka.
Ocena:
172
(204)
Komentarze