Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#19398

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z czasów końca liceum.

Był to czas zaraz po dostaniu wypowiedzenia z klubu piłkarskiego który opisywałem w kilku historiach. Nie minął dosłownie tydzień i znalazłem nowe zajęcie. Otóż byłem dostawcą/serwisantem/tragarzem w firmie zajmującej się sprzedażą komputerów.

Firma była mała, pracowałem ja, właściciel który serwisował komputery i dziewczyna która zajmowała się sprzedażą w lokalu. Płaca nie była jakaś super, bo miałem jedynie niską podstawę, a reszta to praca na akord czyli, czym więcej komputerów rozwieziesz do klientów to więcej kasy zarobisz. Jednak wtedy to nie było najważniejsze. Dostałem służbowe auto którym mogłem się poruszać przez cały tydzień. Lans pod liceum był.

Jednak wracając do tematu. Był to w tamtych czasach najtańszy sklep z komputerami osobistymi czyli laptopami. Na dodatek większość z tych sprzedawanych tam laptopów miała kosmiczne parametry jak na tamte czasy. No najwyższa światowa półka, czyli w Polsce praktycznie nie dostępna. Jednak mój pracodawca je miał. Na dodatek najlepsze aparaty cyfrowe, lustrzanko podobne cyfrówki i kamery. Popyt miał spory na nie, ja roboty też. Wszyscy zadowoleni. Pracowałem chyba 2 miesiąc, czas matur. W robocie przesiadywałem większość czasu, bo i po co się uczyć. Za 5 dwunasta wiele się nie nauczę (przyniosło skutek maturę dobrze zdałem). Przyjeżdżam rano do pracy. Wchodzę, a wszędzie Policja i wszystki sprzed zabezpieczony.

Co się okazało? Mój pracodawca miał kradziony towar. Skąd? Holandia, Niemcy, Belgia. Szajka Polaków i Ukraińców kradła na największych lotniskach w tych państwach właśnie laptopy, aparaty i kamery. Później przez firmę słup zarejestrowaną w Niemczech, mój pracodawca kupował sprzęt. Laptop kupiony za tysiąc czy półtora tysiąca złotych szedł za 4-5 w sklepie. Wiadomo lepsza półka bo zachodni. Większość jego pracy w serwisie to było przeinstalowanie systemów z języka obcego na Polski. Oczywiście przesłuchania, szybka sprawa sądowa. Mój pracodawca skazany został na 3 lata wiezienia w zawieszeniu na 5. Udało mu się. Więcej go nie spotkałem. Jednak sądzę że znowu gdzieś na boku kreci lody.

A ja co po tym zrobiłem? Udałem się na podbój krainy wiatraków o czym już nawet tutaj czytaliście.

Komputery

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 103 (161)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…