Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#20596

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będąc w klasie maturalnej przytrafiło mi się piekiełko z polonistką. Dlaczego? Pokrótce - siostra uczyła się wówczas w gimnazjum. Pojechała wraz z klasą na kolonie, gdzie opiekunami byli nauczyciele. Jednym z nich był informatyk, prywatnie mąż polonistki (ważne), uczącej w tej samej szkole. A wiadomo, jak to na koloniach, gdy dzieci śpią, można się oddać różnym rozrywkom, takim jak opróżnianie butelek z napojem procentowym. Jakoś krótko po powrocie, po szkole rozeszła się wieść, jaką też opiekę dzieci miały po nocach. A że tylko jedna klasa akurat tam jechała, było wiadomo, gdzie szukać "winnego". Pech chciał, że tego dnia siostry w szkole nie było, toteż cała klasa zrzuciła winę na nią (nieobecna się nie wybroni). I od tego czasu całe ciało pedagogiczne uwiesiło się na siostrze. Ale to temat na osobną historię. Czemu przez to i mi się oberwało? Gdyż polonistka z tegoż gimnazjum uczyła też mnie w tym czasie do matury (Nauczanie indywidualne w domu, dyrekcja LO przydzieliła mi właśnie ją do nauki).

Skoro nauczanie "domowe", nauczycielka miała tryb "róbta co chceta", czyli:
- Sprawdziany z ledwo zaczętego tematu (na poziomie "wałkowania" od min 2 tygodni)
- Przeczytanie lektur w rekordowym czasie (stawiam piwo temu, kto przeczyta "Lalkę" w tydzień, nie zaniedbując innych przedmiotów)
- Dość często odpytywała, gdy (o dziwo) orientowałem się w temacie jakiejś książki, słyszałem tylko "Dobrze, siadaj". Bez oceny, bez niczego. Zaś pomyłki sowicie wynagradzała laczkami.
- Prezentację "z sensem" zacząłem pisać dopiero w kwietniu (pisałem dokładnie to samo, co miałem wcześniej, tylko użyłem innych słów)
- Po jakimś czasie (jak mi się wydaje, dwóch miesiącach) od rozpoczęcia roku szkolnego, nauczycielka zażyczyła sobie, żebym to ja do niej jeździł na lekcje, nie ona do mnie (warunki były identyczne, w czasie nauki rodzeństwo było w szkole) - koniec końców wyszło mi to na zdrowie, bo codziennie jakieś 6 km pokonywałem rowerem

Efekt? - Dopuszczający na świadectwie, 95% na maturze. Dowiedziałem się, że najchętniej polonistka by mnie posadziła, bo "słaba średnia mi z ocen wychodzi" (Ciekawe, jak miałem mieć mocniejszą, skoro nie dostawałem nic powyżej 3?) ale nie mogła, bo na indywidualnym trzeba przepuścić, w końcu nauczycielka skupia się tylko na jednym uczniu i skoro nie nauczy - to chyba wybrała zły zawód.

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 113 (173)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…