Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#20839

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna opowieść z nocnej pomocy lekarskiej - czyli w założeniu, miejscu pełnienia ostrego dyżuru dla nagłych zachorowań.
Z założenia nie ma tam kart chorych - po prostu większość z pacjentów jest tam pierwszy i ostatni raz. Oczywiście zakładamy dokumentację, ale zupełnie nie mam wglądu do historii danego chorego.
Poza tym ostatnio zaczęłam wychowywać "pacjentów" - takich, którzy uważają, że jak szpital to i z bólem gardła można przyjść, do nocnej pomocy z krostkami przyjdą, chcą koniecznie pakiety badań na wszystko i zawsze, itd., itp.

Przybywa do mnie dość młody facet, koło 45 lat, na oko zdrowy. Miły, uśmiechnięty.

F: Dzień dobry, przyszedłem po receptę na moje leki na schizofrenię.
J: Po receptę przyszedł pan na ostry dyżur?
F: Wie pani, ja dość dużo pracuję, później obowiązki w domu, zakupy... no wie pani jak to jest.
J: Czyli przyjście do lekarza po leki, których pan potrzebuje, jest mniej ważne od zakupów?
F: (już trochę mniej uśmiechnięty) No, oczywiście nie...
J: Ale jednak pan nie poszedł. Rozumiem, że ostatnią tabletkę zjadł pan dziś?
F: Właściwie to tak...
J: I uważa pan za odpowiedzialne przychodzić na ostatnią chwilę po leki, bez których grozi panu nawrót choroby?

(Tu dygresja: prawidłowo leczona schizofrenia nie daje objawów, ale nagłe przerwanie przyjmowania tabletek może prowadzić do nawrotu i rozchwiania choroby, co może skutkować wizytą w szpitalu i mozolnym dobieraniem leczenia na nowo).

F: Tak, tak, ja wiem, że źle zrobiłem, ale widzi pani, tak wypadło...
J: Widzę. Rozumie pan, że mogę panu przepisać tylko najmniejsze opakowanie płatne 100%? (normalnie leki dla tych pacjentów są za kilkanaście złotych, 100% oznacza prawie 100zł, a czasem sporo więcej)
F: Jak to?
J: Nie mam pana dokumentacji, nie mam możliwości stwierdzić czy pan choruje czy tylko tak mówi, nie mam zaświadczenia od pańskiego psychiatry. Innymi słowy muszę panu zaufać, a ja nie bardzo ufam obcym.
F: Ale przecież ja jestem ubezpieczony! Mi się należą te leki taniej!
J: Według przepisów to nawet się panu nie należy recepta na te leki. Przypomnę, że jest pan w NOCNEJ pomocy lekarskiej, a nie wygląda pan na stan zagrożenia życia.
F: To jak, nie dostanę recepty?
J: Dostanie pan, na 100%.
F: Ale przecież jej nie wykupię! Zacznę znów chorować! I to będzie pani wina!
J: Przykro mi, pretensje może pan mieć do siebie. Przychodzi pan na ostatnią chwilę, w złe miejsce, bez dokumentów, dlatego, że zakupy były ważniejsze. Nawet gdybym chciała, nie mogę panu przepisać tych leków ze zniżką.
F: To ja napiszę do funduszu!
J: Proszę bardzo, ja też napiszę, że przychodzi pan do NPL po recepty na przewlekłą chorobę, będzie pan musiał zwrócić koszt wizyty, bo zgodnie z przepisami nie ma pan powodu nas odwiedzać (są ścisłe wytyczne kto ma dostać pomoc w NPL, resztę powinnam odesłać do rodzinnego)
F: ...
J: Dobrze, widzę, że się rozumiemy. W takim razie proszę, tu jest recepta na 100%. Żegnam.
F: Do widzenia! Ja tu więcej nie przyjdę!
J: Właśnie na to liczę.

I takich pacjentów jest na pęczki. Ale widzę postęp - chyba rozchodzi się wieść, że nie ma po co przychodzić w nocy po recepty, bo i tak się je dostanie bez zniżek i będzie trzeba pójść normalnie do lekarza. Ale co się nawalczyłam, to moje. Aż dziwne, jak agresywni robią się ludzie, kiedy uświadamia im się, że jednak nie zawsze i nie wszystko "się należy"...

NPL

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 635 (695)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…