Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#20842

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka lat temu wybrałam się na wyjazd w Alpy, oczywiście na narty. Pojechaliśmy z mała grupą znajomych na organizowany przez biuro podróży wyjazd (ok 40 osób łącznie).
Niestety w czasie podróży zasłabła jedna z pasażerek i musiałam się ujawnić jako lekarz.
I to małe wydarzenie skutecznie popsuło mi wyjazd.

Jeszcze przed dotarciem na miejsce pojawił się starszy pan, pytając, czy mogę mu napisać receptę, bo zapomniał leków.

Następnego dnia wieczorem, gdy wróciliśmy z wypadu na stok natknęliśmy się na koczującą pod naszymi drzwiami kobietę ze skręconą kostką i prośbą, czy mogę obejrzeć uraz.

Kolejny dzień, wczesny ranek, wychodzimy z pełnym sprzętem, a zza rogu korytarza jakiś małolat biegnie i krzyczy, żeby zaczekać, bo nie mają leków na ból głowy, a może ja mam i dam im prezent.

W kolejnych dniach dopadło mnie jeszcze oglądanie pijanego chłopaka - jego znajomi, sami na ciężkiej bani wyciągnęli mnie z własnej imprezy tekstem "przestał oddychać". Nie przestał, po prostu zasnął. Oczywiście nie pomyśleli, żeby wezwać lekarza z budynku naprzeciwko, pracującego i trzeźwego, musiałam to być ja (na lekkim rauszu, choć wytrzeźwiałam od razu biegnąc korytarzem).

Było jeszcze kilka wizyt "bo mnie boli gardło", "a tu mi się ręka wygięła, może pani zerknąć", "a co jest najlepsze na kaca?", "wie pani czy tu można dostać etopirynę", "napisze pani receptę na "tabletkę po"?"

Całkiem sporo, biorąc pod uwagę, że byłam na urlopie, chciałam odpocząć, między innymi od bycia lekarzem non stop - uwierzcie, kocham moją pracę, ale 24/7 po prostu wykańcza. Każdy chce czasem po prostu wyjechać, rzucić pracę w kąt, nie myśleć o tym, że gardło i paluszek. Zresztą, pomyślcie jak odebrany byłby człowiek, który wyciąga informatyka z np. urodzin dziecka, bo się komputer popsuł.

Pewnie zarzucicie mi, że zdrowie jest najważniejsze, że powinnam być "służbą" na każde wezwanie, ale postawcie się w mojej sytuacji - ja też mam prawo do wolnego. Zwłaszcza, że w ośrodku był lekarz. Ale trzeba było zapłacić. Więc oczywiście lepiej popsuć komuś urlop ciągłym nagabywaniem, za to za darmo...

Zresztą moi znajomi też mieli dość. Efekt był jeden - więcej siedzieliśmy na stoku i w knajpach - tam, gdzie trudno nas było znaleźć :)

przychodnia na urlopie

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 852 (912)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…