Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#24835

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja Teściowa...
Tak, znów zacznę od tych niezapowiadających nic dobrego słów. Wielokrotnie wypowiedziałem się tutaj na piekielnych na temat tego, że ja psów się boję. Mam stwierdzoną kynofobię i mimo terapii, fanem psów się nie stałem i raczej już mi to nie grozi. Na moje nieszczęście Teściowa hoduje beagle. To takie słodkie, niezbyt duże pieski. Cztery.
Jako, że moja Teściowa świata nie widzi poza swoimi super zgarniającymi medale psami, to są one rozpieszczone do granic wszelkich granic.
A dla tych co nie wiedzą, moja luba studiuje w mieście odległym o jakieś 6h jazdy.

Jednego dnia, z samego rana (9 rano, jakieś 30 minut wcześniej zjechałem ze służby dopiero), dzwonek do drzwi. Wygrzebuję się z łóżka, a dzwonek popędza i drze się niemiłosiernie.

- O nie... - Pomyślałem, bo takie dzwonienie może oznaczać tylko jedną osobę.

Otworzyłem. Przed drzwiami Teściowa z transporterami. Szybkim ruchem wcisnęła transportery za próg i nawija:

- Wyjeżdżam na dwa tygodnie. Zajmij się psami. Na kartce masz jaką karmę kupić i adres weterynarza jakby coś się działo. Wodę lej tylko mineralną! - Wciska mi wielki wór w rękę - Tutaj są miski, zabawki i inne potrzebne rzeczy.
- Mamo! Ja mam trzy koty, dwie fretki, kilkanaście szczurów i tylko dwa pokoje! Nie mam miejsca na dodatkowe zwierzęta!
- Jezus Maria Piotrek! Ale ty komplikujesz jak zawsze!
- Mamo ja się boję psów! A mamy psy nie lubią kotów!
- Jezus Maria Piotrek! Nie panikuj, oddasz koty do hotelu albo znajomym!
- A mama nie może psów do ho...
- Piotrek! Moich psów!? Oszalałeś!

Wpakowała wszystko do mieszkania i wyszła...
Zostawiła mnie z czterema szczekającymi potworami. Wsadziłem je do jednego pokoju, nałożyłem jedzenia, nalałem wody, rozsypałem zabawki, pootwierałem transportery, uciekłem i zamknąłem ten pokój... Następnie zadzwoniłem do znajomej, która zawsze opiekuje się moimi zwierzętami pod moją nieobecność i wybłagałem u niej żeby psy zabrała.

Po powrocie Teściowa zrobiła mi ogromną awanturę, że oddałem jej psy. Wyzywała od najgorszych, groziła, że namówi moją dziewczynę żeby ze mną zerwała. Następnie zaczęła awanturę o to, że ja na pewno zdradzam moją ukochaną, bo jestem starym gamoniem, któremu nic w życiu nie wyszło i nie potrafię nawet zająć się psami, bo jestem bezużytecznym tchórzem. Na koniec pogroziła mi palcem i powiedziała magiczne słowa:

- Już nigdy ci nie zostawię moim pupilków pod opieką!

Jakoś mi ulżyło...

Teściowa ;)

Skomentuj (99) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1199 (1281)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…