Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#26243

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Po latach moje zachowanie wydaje mi się piekielne i szczeniackie, ale nie da się też ukryć, że moja piekielność nie została ukarana, a można nawet rzec, że wręcz przeciwnie.

Od mniej więcej połowy gimnazjum jestem ateistą. Można powiedzieć, że w gimnazjum mój pogląd na temat wiary dopiero się krystalizował, więc rodzice na religię kazali mi jeszcze chodzić. Stwierdzili, że jak nadal będę chciał się wypisać i spełnię pewien warunek, to w liceum mogę nie chodzić.

Historia dzieje się w starożytnych czasach, gdy religia jeszcze nie liczyła się do średniej. W pierwszej klasie gimnazjum uczyła nas zakonnica, co do drugiej klasy nie jestem pewien, w trzeciej na pewno była już [k]atechetka, dla której byłem piekielny. Katechetka ta bardzo przeżywała swój przedmiot, do tego wszelkie próby dyskusji (w sensie podważanie jedynego słusznego światopoglądu) były tożsame z obrazą majestatu (koleżanka, która w wypracowaniu o przyczynach odwracania się ludzi od KK napisała o pedofilii, dostała jedynkę albo dwójkę), co wyjątkowo mnie do jej lekcji, a także jej osoby, zniechęcało.

Nie byłem jedynym, który twierdził, że nie wierzy i nie chce iść do bierzmowania (a propos bierzmowania i mojego niepójścia - patrz gwiazdka (*). 3 kolegów miało takie samo zdanie. Ale generalnie na żadną lekcję nie byliśmy przygotowani, pracy domowej nie odrabialiśmy, zeszyt miałem "zerokartkowy w okładkę" (samą okładkę), a jak już pisałem na jakiejś kartce w kratkę, to tak, żeby nie dało się odczytać - mieściłem po 4-5 linijek w jednej kratce, twierdząc, że oszczędzam papier. Koledzy mieli podobnie. Zapytani o pracę domową odpowiadaliśmy:
-Nie mam. Ale nie zgłaszam nieprzygotowania, bo chcę dostać jedynkę.

I tak to się toczyło aż do wystawienia ocen. Dwóch kolegów stwierdziło wtedy (nie wiem, czy pod wpływem rodziców, czy sami), że ocena niedostateczna z religii nie będzie wyglądać ładnie na świadectwie składanym do nowej szkoły i poprawili się na 2. Ja i jeden z kolegów - stwierdziliśmy, że mamy to gdzieś i chcemy jedynkę, z której jesteśmy dumni.

Zakończenie jest mało wychowawcze. Koledzy, którzy się poprawiali, mieli na świadectwie 2, a my kreskę, że niby nie chodziliśmy, bo wychowawczyni nie chciała nam psuć świadectwa.

Gwiazdka (*) - Rodzice powiedzieli, żebym poszedł do bierzmowania, więc się zapisałem, ale nie chodziłem na spotkania, a rodzice nie naciskali, stwierdzając, że egzaminy gimnazjalne są ważniejsze i skoro się do nich przygotowuję, to mogę nie chodzić. Z tego też względu około grudnia na religii miał miejsce taki dialog:

[k]: Pepe, chyba skreślę Cię z listy na bierzmowanie, od dwóch miesięcy nie widziałam Cię w kościele.
Ja: To ciekawe, nie byłem już 2 lata.

No i mnie skreśliła, z czego się ucieszyłem.

Gimnazjum

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 4 (38)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…