Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#27135

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o tym jak ubezpieczyciele wyłudzają kasę.

Siedzę ja sobie w domu, piwko pije. Przychodzi Policja. Spowodował pan wypadek i uciekł z miejsca wypadku. Oficjalna notka. Czytam ową notkę i data mi nie pasuje bo samochód wtedy był na warsztacie na pełnym przeglądzie. W zeznaniach zaznaczam że nie poruszałem się w owym miejscu autem, że mam światków i monitoring. Spisali i pojechali.

Po miesiącu dostaję list, zwykły od ubezpieczyciela że będą przyznawać pieniądze poszkodowanemu. Mam 7 dni na odmowę. Wybrałem się ja do biura ubezpieczyciela, napisać że ja pieniędzy nie dam, skoro mam dowody że samochód wtedy nie był nawet używany. Napisałem. Poradzili żeby na Policje jechać wyjaśniać. Pojechałem. Zgłoszenie było, samochód stał potłuczony, poszkodowany ma świadka. Tłumacze sytuacje, policjant mi tłumaczy że musiał to zrobić jak zrobił, bo był świadek. Tłumacze że mam także świadków i monitoring. Mówi żeby do ubezpieczyciela. Wracam do ubezpieczyciela, mówię co mi powiedział pan Policeman i powiedzieli że jak pismo napisałem, wszystko powinno być dobrze.

Będąc dobrej myśli, zapomniałem o sprawie. Po 3 tygodniach dostaje pisemko że moje odwołanie zostało odrzucone, a kasa wypłacona. Wpieniłem się nie na żarty. Afera wielka. Ludzie spieprzają po kątach. Szef oddziału, ale pan nie ma dowodów. Nie mam? Zdziwisz się. Jadę do warsztatu, proszę o nagranie (warsztat znajomego). Dostałem, jadę wraz ze znajomym (szefem warsztatu). Pokazujemy w oddziale nagranie i owy znajomy mówi, że samochód stał 3 dni na warsztacie.
Tekst ubezpieczyciela. Nic nie możemy zrobić, mleko się rozlało. Tutaj mnie zapienił niemiłosiernie. Nowa awantura, że po jakiego groma pisałem podanie o nie wypłacanie skoro zostało odrzucone. Na to mi nie odpowiedzieli. Znowu na Policję, dowiedzieć się jak najwięcej o naciągaczu. Tylko kolor i marka i na jakiej ulicy. Jadę, sprawdzam, jest. Stoi pod pawilonem, chodzę po pawilonie i pytam kogo to owy samochód. Trafiam do towarzystwa ubezpieczeniowego, tylko innej firmy. Odpowiada że jego. Proszę o dane, wnoszę sprawę do sądu o wyłudzenie pieniędzy. Facet ucieka, została plakietka. Spisałem dane z biurka. Reszty dowiedziałem się niedługo później.

Sąd.

Komedia czysta. Facet łgał w żywe oczy, że przez przypadek, że pomylił auta. Tak z podaniem na policji dokładnej rejestracji mego auta? Dostałem zwrot zabranych z mego ubezpieczenia i jakieś nikłe odszkodowanie.

Walka z moim ubezpieczycielem o powrót zniżek zakończyła się po 2 miesiącach wzajemnych przepychanek. Wyrok sądu to dla nich nic. Jednak wreszcie oddali mi zniżki.

A wszystko dlatego, że miałem lekko przytarty samochód.

Napraw swoje auto kosztem innych. Chociaż sam zawiniłeś.

Ludzie uważajcie, ubezpieczyciel zna prawie każdego w branży. Nie jest to jednorazowy wybryk w Białymstoku.

Wszystko działo się na przestrzeni roku.

Przepraszam, że jakoś niezgrabnie to napisałem, nie mam już dzisiaj weny.

Ubezpieczenia

Skomentuj (50) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 818 (896)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…