Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#28094

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moda na rozmowy kwalifikacyjne to i ja dodam coś od siebie.

Mam koleżankę która wymarzyła sobie że chce zostać headhunterem oraz właścicielką firmy rekrutującej. W tym pomyśle bardzo wspiera ją jej ojciec. Kumpela jest dobrze zaznajomiona z różnymi technikami, często próbuje te techniki na znajomych i mówi co źle zrobiliśmy i co poprawić. Jako że dobry headhunter zna się na psychologii to właśnie studiuje psychologie.

Kiedyś przy kawie czy piwie zapytałem czy mógłbym kiedyś wziąć udział w prowadzonej przez nią rozmowie kwalifikacyjnej. Ostatnio dzwoni i mówi że w sobotę(tą co była) odbędzie się rozmowa w firmie jej ojca, jeżeli chce to mogę wpaść, jednak muszę być w garniturze. Oczywiście zgadzam się.

Pojawiam się o umówionej godzinie, gdzie czeka ona i jej ojciec. Jej plan jest taki że my we trójkę jesteśmy komisją. Każdy ma różne zadania, jej ojciec bada zdolności językowe wyszczególnione w CV, ona zadaje różne pytania, a moim zadaniem jest wyprowadzenie rekruta z równowagi. Na moje pytanie dlaczego ja, odpowiada że nikt nie umie argumentować swoich racji jak ja podczas kłótni o czym ona doskonale wie (przez miesiąc byliśmy parą i prawie ciągle się kłóciliśmy wiec chyba wie co mówi :D). Dostaliśmy od niej kartki na których były podpunkty jak: osobowość, języki, znajomość tematu, wygląd i kilka innych których teraz nie mogę sobie przypomnieć. Mieliśmy przy każdym podpunkcie postawić + albo - i krótko uargumentować dlaczego.

Rekrutacja odbywała się firmie jej ojca, która jest firmą dość ściśle współpracującą z firmą w Niemczech, i właśnie ta firma w Polsce jest pośrednikiem sprzedaży produktów na wschód, a dokładniej Białoruś, Rosję i Ukrainę.
Na dodatek Niemcy mają wykupione ileś udziałów i zapragnęli stworzyć nowe stanowisko pracy, dlatego jest ta rekrutacja. Jako że nowe stanowisko, ma być nowy zwierzchnik stanowiska podległy właśnie ojcu koleżanki. Czyli krótko mówiąc nowy dyrektor.

Jako że branża jest dość wąską, zgłosiło się tylko 25 osób. Koleżanka postanowiła przetestować wszystkich.

Najważniejszym punktem w CV przyszłych pracowników owej firmy była znajomość języka rosyjskiego na poziomie komunikatywnym w mowie i piśmie.

A teraz wymienię czego nie powinniśmy robić na rozmowie kwalifikacyjnej:
1.Schludny wygląd. Absolutna podstawa. Prawie wszyscy przyszli w garniturach bądź garsonkach, kilka osób w dżinsach, jednak w koszuli i ze sportową marynarką. Jeden pan przebił wszystkich. Przyszedł oczywiście w garniturze jednak po pierwsze nie wyprasowanym, po drugie z dupy spadały mu ciągle spodnie i było widać rowek, po trzecie na jego koszuli były plamy jakiegoś jedzenia. Nie przeszedł za wygląd bo funkcja w firmie dość reprezentacyjna.
2. Pewniacy, po czym poznać? Po ostentacyjnie żutej gumie do żucia. Nasze pytania zbywali półsłówkami. Ostentacyjnie ziewając. Nie wyrażając zainteresowanie. Odpadli wszyscy około 5 osób.
3. Kłamcy, ta grupa była najliczniejsza. Większość osób z tej grupy wyłożyła się na języku. W mowie jeszcze dobrze im szło. Jak mieli pisać odpali jedni po drugich (przypominam język Rosyjski). Trzech delikwentów jednak najbardziej zapadło w pamięć. Jeden kiedy kazaliśmy mu napisać po Rosyjsku meila do klienta bez ogródek powiedział ze od tego to on ma Google Translate, jak zapytaliśmy czy będzie gramatycznie odpowiedział że Rusek i tak zrozumie. Drugi wpisał w CV znajomość języków Angielskiego, Rosyjskiego i Niemieckiego w poziomie perfekt. Angielski bardzo dobrze, Rosyjski w mowie tez bardzo dobrze, z pisaniem gorzej jednak przeszedł na Niemieckim odpowiedział tylko sehr Gut. W piśmie taki sam poziom. Wpisał Niemiecki bo chciał mieć łatwiejszy start skoro firma współpracuje z Niemcami. Trzeci to jeszcze lepszy ananas. Facet wpisał takie samo stanowisko w CV gdzie pracował u konkurencji. Jako że konkurencja zna się jak łyse konie, szybki telefon do kolegi po fachu. Facet był jedynie zastępca kierownika. Wszyscy 3 odpadli.

A teraz przechodzimy do pytań psychologicznych. Które miały pokazać czy dany rekrutowany jest mocny czy słaby psychicznie. Na czym polegają te pytania. Pozwólcie że zademonstruje.

W trakcie zwykłej rozmowy, zwykłe pytania dotyczące pracy, języka czy wymagań. W środku tych pytań pada pytanie tak banalnie proste i łatwe jak np. Jak robi kotek? Rekrutowany odpowiada że miaucze. Potem pada pytanie czy może pan/pani zaprezentować. Jeżeli ktoś zaczyna miauczeć to znaczy że jest podatny na wpływy. Co za tym idzie może być podatny na stres, innych pracowników czy ludzi z zewnątrz. Jeżeli usłyszymy kiedyś takie pytanie na rozmowie kwalifikacyjnej bądź bardzo podobne. Odpowiadamy krótko i zwięźle: To nie jest tematem naszego dzisiejszego spotkania. Bądź coś w tym stylu, wtedy pokazujemy przyszłemu pracodawcy że jesteśmy silni i zdeterminowani właśnie do pracy u jego. To tak na przyszłość.

Drugim testem który musiał przejść rekrutowany była kłótnia klienta z nim. Właśnie ja byłem tym klientem. Jak już wyżej wspominałem jak się z kimś kłócę to mówię najspokojniej w świecie na dodatek dość cicho i mocno się argumentuje, krzyczę dopiero w ostateczności. Kto dotarł do tego etapu*, musiał poradzić sobie ze mną. Cóż 3 osoby sobie nie poradziły, jedna kobieta się popłakała, druga wybiegła z sali natomiast facet chciał mi dla przykładu wpier*olić. Tylko różnica wagi i wzrostu chyba go zahamowała. Ja 190 i 100kg on 175 i może z 80kg wagi.

Oba etapy przeszły 3 osoby i teraz decyzja została w rekach ojca koleżanki.

Wyszedł mi taki mały poradnik:)

*-etapy. Rekrutacja była podzielona na dwie części rozmowę z pytaniem psychologicznym, którą przeszło tylko 4 osób. 2 dodatkowe wzięły się z tego ze zamiauczały, czy zagdakały ale się zreflektowały w połowie i wypowiedziało magiczne słowa. Jako że resztę pierwszego etapu przeszły bez szemrania daliśmy im jeszcze jedną szanse. Drugi etap to mój etap kontrolowanej kłótni.

Rekrutacja

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 155 (217)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…