Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#28355

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie lubię korzystać z komunikacji miejskiej. Zwyczajnie nie mam szczęścia do niej. Nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się odjechać autobusem "na czas", zawsze spotykam jakiś dziwnych ludzi lub dziwne sytuacje. Ostatnio byłem zmuszony korzystać z autobusów ponieważ moje auto zostało pożyczone. W ciągu zaledwie kilku dni przytrafiły mi się dwie dziwne sytuacje.

Na godzinę siódmą rano byłem umówiony, wiadomo o tej godzinie ludzie jeżdżą do pracy, a linia, którą byłem zmuszony się udać jest dość uczęszczana bo długa, bo dojeżdża do połowy miejsc w mieście, to też od samego rana autobus jest pełen.
Wsiadałem na początkowym przystanku, więc mogłem sobie usiąść i rozłożyć się z książką (czekało mnie ze 30-40 minut podróży bo udawałem się na zupełnie drugi koniec miasta przez samo centrum).

Na którymś z kolei przystanku nagle z niewiadomych przyczyn książka ląduje na ziemi. Spojrzałem przed siebie, pani stoi. Pani z pewnością nieco starsza ode mnie. Miała w ręku coś w rodzaju laski, ale nie takiej ortopedycznej tylko "ozdobnej" (wiecie, niektórzy noszą takie ozdobne laski, ale spotykam się z tym częściej u mężczyzn w garniturach). Z prędkością ślimaka wydedukowałem, że pani siadając obok mnie strąciła mi książkę na ziemię tą swoją maczugą. Spoglądam na nią oczekująco ze smutną, samotną nadzieją na jakieś przeprosiny. Dane mi jednak było usłyszeć tylko:
- Co się gapisz?
"No dobrze" - myślę sobie. Podniosłem swoje wielkie, filozoficzne dzieło i wróciłem do czytania. Nagle łup. Zęby zaciskają się z bólu, a moja rzepka klnie w głos. Namierzam źródło i widzę rączkę od babskiej lachy na moim kolanie. Z zaciśniętymi zębami i mordem w oczach patrzę na współpasażerkę. Ta jednak nic...

-Przepraszam!? - Wydukuję w końcu.
-Nie ma za co. - Pada z jej ust i jakby nigdy nic siedzi jak siedziała.
-To moje kolano... - Wybąkałem trochę zmieszany jej brakiem reakcji. Przewracając oczami (Boże, jak ja to uwielbiam, kiedy dorosła osoba przewraca oczami!) ściągnęła lachę z mojej nogi. Po kilku minutach rzuciła "tu się nie da siedzieć!" i ruszyła gdzieś w głąb autobusu.
Ktoś wie o co mogło jej chodzić?

Inna sytuacja.
Wracałem z chyba największej dzielnicy mojego miasta. Godzina gdzieś po dwudziestej. Ta sama linia autobusowa, tylko trochę ciemniej. Siedzę sobie tuż za fotelem kierowcy, a na drugim (dosłownie) końcu autobusu urzęduje grupka hałaśliwych, nieco napakowanych przyjemniaczków z puszkami w rękach. Ludzie pouciekali do przodu (panowie wsiedli kilka przystanków po mnie, więc miałem przyjemność obserwować tę masową przeprowadzkę pasażerów). Na tyłach zostało kilka osób, w tym dziewczyna tak ze 25 lat. Chudziutka, drobna, zaczytana (trzymała jakąś gazetę). Panowie machali łapskami i rozlewali piwsko na wszystko wokół. Nie byli wulgarni ani agresywni, po prostu śmiali i żartowali się w głos, trochę zaczepiali ludzi, najwyraźniej bawiło ich to, że ludzie przed nimi, drżąc ze strachu, przenieśli się na przody. Jeden z towarzyszy żartów machnął łapskiem raz, drugi, trzeci... Bach. Spora ilość piwa poleciała na włosy i gazetę wyżej wymienionej dziewczyny. Byliśmy blisko przystanku, więc kiedy zaczęła wstawać panowie byli pewni, że ona opuści pojazd. Ta jednak zwróciła im uwagę i zaczęła wypowiadać się otwarcie na temat ich "kultury". Kierowany jakimś przeczuciem wstałem i zacząłem podążać w jej stronę. Na szczęście skończyło się tylko na tym, że panowie popchnęli ją i wysiedli.

Muszę powiedzieć, że jestem zażenowany postawą pozostałych mężczyzn w autobusie, zdecydowanie lepiej usytuowanych ode mnie (jestem niziutki, mam ledwie 166cm wzrostu i zbudowany specjalnie też nie jestem). Nie zareagował zupełnie nikt oprócz mnie. Co swoją drogą jest dość smutne...

Autobus

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 637 (767)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…