Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#28880

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia dla ludzi o mocnych nerwach i równie mocnych żołądkach.

Pracowałam przez kilka lat w jednym z hipermarketów na Śląsku i piekielnych historii uzbierałoby się na materiał na pokaźną książkę, o wstępnym tytule Kasjerka- czyli jak wytrzymać ze współczesnym klientem.

Niemniej jedna z historii, której byłam naocznym świadkiem, urosła już do rangi legendy.

Pewnego sierpniowego dnia, kilka lat temu, rozpoczynałam kolejny dzień pracy o 14.00. Posłusznie zameldowałam swoją obecność w Punkcie Obsługi Klienta gdzie podpisałam listę obecności i czekałam aż kierownik wyznaczy mi kasę, na której spędzę następne 8 godzin, gdy do tegoż POK-u przybiegła rozhisteryzowana klientka, krzycząc wniebogłosy na całą obsługę i domagając się natychmiastowej reakcji.

K-Klientka
POK- Pracownik Punktu Obsługi Klienta

K- No to prawdziwy skandal!!!! Jak można na coś takiego pozwalać!!! Co za sklep!!!

POK- Dzień dobry, ale co się stało?

K- Koszmar!!! Co za sklep!

POK- Proszę panią, proszę powiedzieć co się stało.

K- No normalnie skandal!! Jak tak można!!!

POK- Ale proszę powiedzieć co się stało... Nie pomożemy nie wiedząc o co chodzi.

Podobna wymiana zdań trwała kilka minut, po czym klientka złapała za klapy garnituru kierownika, który wyszedł z biura by zobaczyć co to za wrzaski i siłą zaciągnęła go na Alejkę Promocyjną i wskazała mały koszyk ze swoimi sprawunkami leżący na podłodze.

Twarz mojego szefa przybrała szary kolor... Jakby cała krew z niej odpłynęła, a klientka łapiąc powietrze niczym ryba wyciągnięta z wody, nadal się trzęsąc zaczęła opowiadać jak to wybierała dzieciom szkolną wyprawkę... zeszyty, piórniki itp. gdy podszedł do nich starszy mężczyzna, zdjął spodnie i... UWAGA... załatwił swoją potrzebę fizjologiczną. Po czym spokojnie się oddalił, zostawiając kobietę oraz jej dzieci na skraju histerii.

Pierwszy raz widziałam mojego szefa w takim szoku. Ale że jest on prawdziwym dżentelmenem (co jest rzadkością), poprosił klientkę do swojego biura, a pracownikom POK-u polecił zabrać dzieciaki na gigantyczne lody.

W międzyczasie zaczęła się gorączkowa wymiana telefonów pomiędzy pracownikami a ochroną, w celu zlokalizowania na obiekcie owego starszego pana. Nie było to specjalnie trudne, bo chwilę później zobaczyliśmy go na dziale odzieżowym gdy wycierał sobie ręce w wiszące na wieszakach garnitury. Wokoło unosił się paskudny odór kału. Trudno było zidentyfikować czy pochodzi bezpośrednio od owego starszego pana, który wyglądał jak bezdomny z gigantycznym stażem czy z okolicznych wieszaków i przymierzalni.
Starszy pan został zatrzymany przez ochronę i odprowadzony do pokoju zatrzymań, by tam oczekiwał na przyjazd Policji pod zarzutem zniszczenia mienia firmy. "Dorobek" starszego pana po błyskawicznym sprawdzeniu całego sklepu był imponujący.

Kilkanaście garniturów umazanych kałem, obsikane i umazane kałem krzesła oraz ściany przymierzalni, koszyk pełen zakupów pani która to zgłosiła, umazane kałem półki oraz towar na dziale narzędziowym oraz RTV. W sumie strat na kilka tysięcy zł. Bo nikomu nawet do głowy nie przyszło, by choćby próbować "uratować" choć część zniszczonego towaru. Po dokładnym spisaniu, wszystko trafiło do kompaktora i zostało zniszczone.

Gdy przyjechała Policja okazało się, że starszy pan zostawił jeszcze jedną "niespodziankę" na krzesełku w pokoju zatrzymań.

Rozhisteryzowana klientka opuściła już spokojniejsza sklep razem z dziećmi, wraz z oficjalnymi przeprosinami oraz odszkodowaniem w postaci bonów towarowych, by wrócić po kilku dniach i tym razem w spokoju zakupić potrzebne dzieciom zeszyty i inne szkolne dodatki.

Jeśli myślicie, że na tym historia się kończy to grubo się mylicie.

Kilka godzin po zabraniu starszego pana przez Policję, zobaczyłam biegnących do wyjścia ochroniarzy, ich szefa, kierownika dyżurnego marketu i mojego szefa... a tam w drzwiach stał uśmiechnięty starszy pan, który po spisaniu na komendzie został wypuszczony i postanowił "zrobić kolejne zakupy" w naszym sklepie.

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1254 (1282)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…