Chcecie więcej rodzinnych historyjek o podłości i czystym skur**syństwie? :>
Niedaleko mojej babci mieszka część naszej rodziny - tak dalekiej, że nie jestem pewna, czy można to jeszcze nazwać jakimikolwiek więzami krwi. Jest mój wujaszek, ciocia i jej dwie córki - starsza z pierwszego małżeństwa (nie jest córką wujaszka). Aby nakreślić poglądowo sytuację: malutkie miasteczko (rynek, kościół, przystanek PKS i przelotówka z Warszawy + jakieś 5 uliczek w bok). Na jednej posesji jest zakład masarski wujaszka, odziedziczony po ojcach i dziadach, dom rodzinny, w którym mieszka matka wujaszka, mniejszy dom wujka i ciotki oraz ich sklep spożywczy. Mam nadzieję, że to nie jest zbyt skomplikowane. :)
Wujaszek ma dwie zasadnicze cechy: niesamowity pociąg do alkoholu i ciężką rękę. Pasierbicy nie znosił jak złodzieja w domu, żonę nie raz pobił (żeby nie było, ciotka dłużna nie zostawała), a we wszystkim wspiera go mamusia (serio!).
Ten przydługi może wstęp służy zarysowaniu piekiełka w małym mieście, które miało miejsce nie tak dawno temu, w pewien ciepły letni dzień. Wujaszek wrócił do domu po odsiadce za pobicie ciotki (połamane kości policzkowe, pęknięta szczęka...). Wrócił i zaczął pić. A jak się napił, to wpadł na pomysł, co zrobić, aby pozbyć się podłej połowicy, która go z domu wywala, darmozjada pasierbicy i córki-nieroba, co chce się uczyć, zamiast iść do pracy.
Ciotka akurat pojechała po towar do hurtowni. Wujaszek wszedł do domu z kanistrem benzyny i zaczął wszystko polewać... meble, dywan w salonie i dziewczyny, lat bodajże 16 (córka) i 19. Potem chciał to wszystko, z nimi włącznie, podpalić. Dziewczyny uciekły przez okno, ekspedientka ze sklepu wezwała pomoc, policja jechała z sąsiedniego miasteczka. Matka wujaszka przybiegła w te pędy i... nie, nie opierd*liła synka. Zaczęła mu pomagać wynosić nasiąknięty dywan i zmywać benzynę, aby policja się nie zorientowała...
Wujaszek trafił znowu za kratki, ale już jest znowu w domu. Jego matka uważa, że wszystkiemu jest winna jego żona. Starsza z dziewczyn wzięła ślub i uciekła do męża, młodsza wyjechała do Warszawy. Ciotka rozwodu nie weźmie, bo straci sklep, dom, masarnię, a już jest - jakby nieszczęść było mało - po chemioterapii i lekkim udarze... Innej rodziny nie ma.
A miasteczko udaje, że nic się nie dzieje.
Niedaleko mojej babci mieszka część naszej rodziny - tak dalekiej, że nie jestem pewna, czy można to jeszcze nazwać jakimikolwiek więzami krwi. Jest mój wujaszek, ciocia i jej dwie córki - starsza z pierwszego małżeństwa (nie jest córką wujaszka). Aby nakreślić poglądowo sytuację: malutkie miasteczko (rynek, kościół, przystanek PKS i przelotówka z Warszawy + jakieś 5 uliczek w bok). Na jednej posesji jest zakład masarski wujaszka, odziedziczony po ojcach i dziadach, dom rodzinny, w którym mieszka matka wujaszka, mniejszy dom wujka i ciotki oraz ich sklep spożywczy. Mam nadzieję, że to nie jest zbyt skomplikowane. :)
Wujaszek ma dwie zasadnicze cechy: niesamowity pociąg do alkoholu i ciężką rękę. Pasierbicy nie znosił jak złodzieja w domu, żonę nie raz pobił (żeby nie było, ciotka dłużna nie zostawała), a we wszystkim wspiera go mamusia (serio!).
Ten przydługi może wstęp służy zarysowaniu piekiełka w małym mieście, które miało miejsce nie tak dawno temu, w pewien ciepły letni dzień. Wujaszek wrócił do domu po odsiadce za pobicie ciotki (połamane kości policzkowe, pęknięta szczęka...). Wrócił i zaczął pić. A jak się napił, to wpadł na pomysł, co zrobić, aby pozbyć się podłej połowicy, która go z domu wywala, darmozjada pasierbicy i córki-nieroba, co chce się uczyć, zamiast iść do pracy.
Ciotka akurat pojechała po towar do hurtowni. Wujaszek wszedł do domu z kanistrem benzyny i zaczął wszystko polewać... meble, dywan w salonie i dziewczyny, lat bodajże 16 (córka) i 19. Potem chciał to wszystko, z nimi włącznie, podpalić. Dziewczyny uciekły przez okno, ekspedientka ze sklepu wezwała pomoc, policja jechała z sąsiedniego miasteczka. Matka wujaszka przybiegła w te pędy i... nie, nie opierd*liła synka. Zaczęła mu pomagać wynosić nasiąknięty dywan i zmywać benzynę, aby policja się nie zorientowała...
Wujaszek trafił znowu za kratki, ale już jest znowu w domu. Jego matka uważa, że wszystkiemu jest winna jego żona. Starsza z dziewczyn wzięła ślub i uciekła do męża, młodsza wyjechała do Warszawy. Ciotka rozwodu nie weźmie, bo straci sklep, dom, masarnię, a już jest - jakby nieszczęść było mało - po chemioterapii i lekkim udarze... Innej rodziny nie ma.
A miasteczko udaje, że nic się nie dzieje.
małe miasteczko nad Wisłą
Ocena:
738
(788)
Komentarze