Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#29525

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia nie moja a Amerykanki, z którą pracowałam.

Byłyśmy pokojówkami w hotelu. Jej wujek był naszym szefem. Pracował z nami również jej kuzyn, który też mieszkał blisko mnie więc się czasami spotykaliśmy po pracy na piwo.

Dziewczyna często przychodziła do pracy zapłakana i z siniakami na rękach i nogach. Nie byłyśmy sobie bliskie ale kiedyś zapytałam, co się złego dzieje i czy mogłabym pomóc. Podziękowała i zbyła mnie półsłówkami. Usłyszał to jej kuzyn i później powiedział mi, że dziewczyna mieszka ze swoim chłopakiem, który ją regularnie tłucze. Cała rodzina próbowała interweniować, zabrać ją do siebie do domu, faceci z rodziny odbywali ′rozmowy′ z delikwentem, który poprawiał się, ale na krótko. Niestety, ponieważ dziewczyna stanowczo odmawiała wyprowadzenia się czy wezwania policji i złożenia skargi, niewiele można było zrobić.

Po około 3 latach związku urodził im się synek. Sytuacja jakby się uspokoiła, dziewczyna wyglądała na szczęśliwszą a i kuzyn potwierdził, że w ich domu jest nieporównywalnie lepiej. Po kolejnym roku para wzięła ślub i wkrótce urodziło im się kolejne dziecko.

Jakiś czas później nasz szef dostał pracę gdzie indziej i zabrał rodzinę ze sobą na nowy grunt.

W dalszym ciągu widywałam kuzyna, który mówił, że w rodzinie wszystko w porządku, wszystko się poukładało. Po jakichś 4 latach, nie pamiętam dokładnie, kuzyn powiedział mi, że chłopak stracił pracę i znowu zaczął bić dziewczynę. Kiedy zaczął bić też ich dwójkę dzieci, dziewczyna powiedziała ′dość′, wyprowadziła się i wystąpiła o separację i sądowy zakaz zbliżania się do niej i dzieci. Pamiętam, że było to wczesnym latem.

Krótko potem kuzyn wyprowadził się do swojej dziewczyny i widzieliśmy się znacznie rzadziej.

Tego samego roku w grudniu, blisko Bożego Narodzenia, lokalną społecznością wstrząsnęła tragedia, ludzie opowiadali historie o tym, że ktoś się włamał, ktoś został postrzelony. Wersji było wiele ale wszystko wyklarował artykuł w lokalnej gazecie.

Otóż pewnej nocy facet w separacji od żony i z zakazem zbliżania się, zaczął dobijać się do jej drzwi. Żona była w trakcie telefonowania na policję, kiedy facet wyłamał drzwi i wdarł się do środka, żądając opieki nad dziećmi. Żona kategorycznie odmówiła, więc facet zaatakował ją. Ona zdołała czymś w niego rzucić i uderzyła go w głowę. Facet rozwścieczony wyciągnął z kieszeni nóż i dźgnął ją w brzuch, a kiedy upadła zaczął ją dusić. W tym momencie do mieszkania wtargnęła policja. Facet zostawił kobietę i rzucił się na nich z nożem lecz oni natychmiast otworzyli ogień i postrzelili go.

Wszystko to na oczach dwójki przerażonych, skulonych w kącie dzieci.

Gazeta podała pełne nazwiska obu ofiar, była to ta dziewczyna, którą znałam z pracy i jej piekielny mąż.

Na szczęście dziewczyna nie miała poważnych wewnętrznych obrażeń. Dziećmi zaopiekowała się rodzina, dziewczyna wyszła ze szpitala i z tego co wiem zupełnie wydobrzała.

Piekielny również wydobrzał, bo rana postrzałowa nie była śmiertelna, i dostał, o ile dobrze pamiętam, 20 lat za kratkami.

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 617 (661)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…