Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#29857

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tak gdzieś w komentarzach było wspomniane o różnych "odpadkach", które można zbierać, przekazywać innym firmom i dzięki temu zbierane są środki na wózki czy inne niezbędne rzeczy dla niepełnosprawnych.

U nas w straży (już tłumaczę: moje pogotowie jest przy straży, ja sam nie jestem strażakiem) wisiał taki skrzynek zabawny i tam się wrzucało zakrętki plastikowe. Co dwa-trzy dni (w ustalone dni oczywiście, nie tak raz w poniedziałek raz środę) przyjeżdżała firma i opróżniała to. Ludzie nawet chętnie biorą udział w tego typu akcjach. Codziennie przychodzili i dorzucali. Taka zakrętka generalnie i tak nikomu nie jest przydatna, a można symbolicznie dorzucić się do czegoś "większego" i to w sumie za darmo. Dodam jeszcze, że my siedząc w środku (ani nawet bezpośrednio przed strażą) nie widzieliśmy tej skrzynki ponieważ znajdowała się ona z drugiej strony, przy głównym wejściu.

Jakiś czas temu siedzimy ze strażakami i wchodzi pan Korkowy, który jeździ autem do takich różnych punktów i zbiera te nakrętki (w sensie, gość z tej firmy, która to prowadzi - koleś robi to za darmo, a jego żona przekazuje nakrętki do przerobienia czyli wysyła do tej firmy).

Korkowy - Cześć chłopaki, była może tu moja żona po nakrętki?
Strażak - Eee... W każdym razie nie widzieliśmy.
K - A wiecie, bo skrzynka jest pusta. A wydawało mi się, że miałem ja dziś pojeździć, a to już któraś pusta skrzynka. Żona telefonu nie odbiera.

Sorry, nic nie widzieliśmy.
Za trzy dni ta sama sytuacja. Do tego gość mówi, że żona wcale nie zbierała ostatnio. Tak pomyśleliśmy, że może akcja się ludziom znudziła? I nikomu się nie chce latać z tymi korkami do skrzynki. No, ale tak nagle w kilku punktach...?

I tak przyjeżdżał co kilka dni i korków albo nie było wcale albo było kilkadziesiąt tylko (co przy skrzynce mieszczącej kilkaset lekko to trochę mało). Sprawa tak nas wciągnęła, że zaczęliśmy czatować i pilnować tej skrzynki. Ale ludzie nadal przychodzili i wrzucali. I to sporo. Przesiedzieliśmy tak trzy dni. Jak popaprani. Wszystkie zmiany latały co chwilę i patrzały czy w skrzynce coś jest. Super, była prawie pełna. Ludzie znów biorą udział w akcji, świetnie! I teraz dzień opróżnienia. Mnie osobiście nie było w pracy, ale znam relację.

Podjeżdża srebrne, całkiem zadbane kombi. Samochód z tych nowszych (marka mi umknęła, ale jest nieistotna). Wysiada z niej jakaś babeczka, i podlatuje do skrzynki. Chłopaki wylecieli i obserwują (myśleli, że chce coś dorzucić). Ale nie... Babka podkłada wór i otwiera skrzyneczkę od dołu i sypie korki. Chłopaki patrzą po sobie, kobiety nie znają, żona Korkowego to nie jest, sam Korkowy nic nie mówił, że kto inny przyjedzie (a jak miało tak być, zawsze nas informowali żeby pokierować do skrzynki jak ktoś nowy przyjedzie). W końcu jeden z kolegów podszedł do pani.

Strażak - Przepraszam? Pani została wysłana przez firmę?
Pani - Nie. - Pada zupełnie beznamiętnie. Nawet nie odrywa wzroku od czynności, tylko ją kontynuuje jakby nigdy nic.
S - Pani wybaczy, ale te korki należą do firmy IX. I tu przyjeżdża już taki pan i je zbiera...
P - No i?
S - No i musi pani to zostawić.

Tu się pani chyba zdenerwowała. Bo rzuciła wór i ruszyła w stronę strażaka.

P - Panie! Ja na wszystko w życiu ciężko pracowałam! A dlaczego na nich ktoś coś zbiera!? A na mnie NIE!

Strażak, nie powiem, trochę zdębiał.

S - Co pani robi z tymi zakrętkami?
P - Jak co? Wyrzucam!

Aha... Czyli pani kilka razy w tygodniu traciła paliwo, czas i pieniądze, aby pojeździć po mieście i pozabierać nakrętki, których przetworzenie daje pieniądze na sprzęt rehabilitacyjny dla dzieci, tylko dlatego, że na panią nigdy nikt nic nie zbierał...? Logiczne. Prawda?

Na koniec dodam, że po "uprzejmym" donosie, że na państwowym budynku, prawdopodobnie bez umowy, wisi skrzynka, za której wiszenie nikt nie płaci, kilku przemiłych panów przyjechało i kazało ją zdemontować (nie była to skrzynka wyznaczona przez fundację od nakrętek, tylko ci państwo w kilku punktach, u nas za zgodą "góry", powiesiło swoje skrzynki i nagłośniła w okolicy akcje).

Ale strażacy i tak się nie poddali, zbierają nakrętki po cichutku i trzymają w środku, a pan po cichutku przyjeżdża i je zabiera.
Po cichutku, żeby jakiś rozżalony obywatel nie przyczaił się i nie zdradził podziemia nakrętkowego.

Nakrętki :)

Skomentuj (57) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1554 (1600)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…