zarchiwizowany
Skomentuj
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Jadę sobie dzisiaj z koleżanką przez osiedle. Na jezdnię wbija pani z torbami z zakupami, za nią drepcze piesek. Piesunio zatrzymuje się na jezdni i obszczekuje mi samochód. Pani nic, idzie sobie dalej, nawet nie zwróciła uwagi na zamieszanie. Myślę sobie: no dobra, to chyba nie jej. Pieseczek skacze mi wokół auta, ładuje się pod koła. Zwolniłam maksymalnie, żeby go nie stuknąć. W końcu musiałam się zatrzymać. Koleżanka wysiadła, psa odgoniła, ruszamy. Jak tylko odjechałyśmy parę metrów, pani wróciła, wzięła pieska na smycz. Bo zawsze lepiej zostawić pupila na jezdzi na łasce i niełasce kierowcy niż się do niego przyznać i narazić się na opieprz.
Ulica
Ocena:
124
(214)
Komentarze