zarchiwizowany
Skomentuj
(10)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
W niedzielę rano jechałam na wykłady. 7:45, autobus z Placu Bankowego, pierwszy przystanek, więc pusto. Jako, że było bardzo ciepło, miałam na sobie sukienkę na ramiączkach. Siadam sobie przy oknie, koło mnie miejsce wolne, i gapię się na obrazy za szybą.
Po chwili wszedł jakiś facet, 35-40 lat, i pomimo tego, że prawie cały autobus był pusty, on usiadł akurat koło mnie. A w zasadzie to niemal mi na kolanach. No ale dobrze, przysunęłam się maksymalnie do szyby i gapię się dalej. Coś głupio zagadał, ale nie wykazałam chęci do podtrzymania rozmowy.
Przy Starówce złapał mnie za pierś mówiąc „fajne masz cycki” i wysiadł.
Nawet nie zdążyłam go trzepnąć w twarz…
Skąd się tacy biorą…?
Po chwili wszedł jakiś facet, 35-40 lat, i pomimo tego, że prawie cały autobus był pusty, on usiadł akurat koło mnie. A w zasadzie to niemal mi na kolanach. No ale dobrze, przysunęłam się maksymalnie do szyby i gapię się dalej. Coś głupio zagadał, ale nie wykazałam chęci do podtrzymania rozmowy.
Przy Starówce złapał mnie za pierś mówiąc „fajne masz cycki” i wysiadł.
Nawet nie zdążyłam go trzepnąć w twarz…
Skąd się tacy biorą…?
W drodze na uczelnię
Ocena:
113
(191)
Komentarze