Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#32451

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O bezsensownej walce ze stereotypami...

Do miasta przyjechała szkoła tańca współczesnego z NY. Właścicielka szkoły: kobieta doświadczona przez życie, która ciężką pracą doszła ze slumsów na Broadway. Postanowiła w czasie pobytu, pomiędzy czysto komercyjnymi zajęciami poprowadzić charytatywnie cykl zajęć w domu dziecka.

Po ostatnich zajęciach pożegnaniom nie było końca. A Rita za „chwilę” miała mieć spektakl. Jak na złość rozszalała się burza- z nieba wali się „Niagara”, prądu brak, telefony głuche. Tłumaczę jej, że pobiegnę na postój taksówek i załatwię jej podwózkę, żeby nie zmokła jak ta kura. A ta się broni: bo już ileś razy próbowała taksówkami i pal sześć, że ją kroili za kurs jak za lot w kosmos, ale obwozili ją po niemal całym Śląsku, byle nabić na taksometrze odpowiednią sumkę, i już raz się przez to na spektakl spóźniła.

Krew mi zabulgotała, że przez kilku idiotów teraz cały Nowy Jorek będzie mówił, że u nas to same chciwe hieny i oszuści. Patriotyzm mi się uruchomił do walki ze stereotypami więc obiecując, że wszystko załatwię na światowym poziomie, udałam się na postój taksówek szukać uczciwego taksówkarza. Jeszcze za bramę nie wyszłam a już wiatr rozłożył mój parasol na części pierwsze, zatem to co zostało mi w ręce zamaszystym ruchem umieściłam w koszu.
Do postoju taksówek dobiegłam świńskim truchtem, przemoczona do samych majtek, wściekła i bojowo nastawiona na ewentualność jakiegokolwiek sprzeciwu .

Na postoju cztery bryki. Wszyscy czterej kierowcy siedzą w pierwszej bryce i umilają sobie niepogodę pogawędkami. Pukam w szybkę, szybka się uchyla a ja wyrzucam z siebie informacje z prędkością karabinu maszynowego: „Tu niedaleko z domu dziecka trzeba bardzo szybko przewieźć Amerykankę do teatru „takiego-i-takiego”, sprawa ważna i pilna, ja płacę z góry.”

A panowie słuchając i patrząc jak mi deszcz spływa strugami po facjacie wybuchają śmiechem, że z takim problemem to na postój bagażówek.
Wykład im rozwścieczona walnęłam, że stereotypy to głupota, że nie każda Amerykanka ma gabaryty hipopotama albo wieloryba, bo ta akurat jest tancerką i chudsza jest od szprychy rowerowej i teksty tego typu to chamstwo i drobnomieszczaństwo. Panowie spojrzeli po sobie, znów gruchnęli śmiechem. Głównodowodzący oznajmił, że jak mi pasuje to za dychę „się obskoczy”. Pasowało.


Po drodze mnie oświecił, jaką to swoim wykładem zrobiłam z siebie piekielną idiotkę- bo oni nie ulegli żadnym stereotypom, że Amerykanki to wieloryby, tylko cały czas myśleli, że ja o takim meblu - „amerykance” mówię.

Śląsk

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 234 (308)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…