Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#32688

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Teściowa moja na wieść o naszych zaręczynach przełamała się w końcu i zapragnęła poznać moich rodziców. Nagle. Teraz. NATYCHMIAST. Moi rodzice mniej pragnęli poznać tą panią, ale to wina naszych pełnych grozy opowieści o niej.

6:30 rano(!) wszystkie koty i wredofrety zostały obudzone atakiem na nasz dzwonek. Ze wszystkich najmniejszych dziur, kryjówek i krypt wybiegły zwierzaki i popędziły pod drzwi. Rozpoczął się spektakl drapania, miałczenia i skakania na korytarzu. A mnie nie ma w domu... Poza zwierzakami nikogo. Nieświadomy niczego siedzę sobie w pracy odliczając do 8, żeby zakończyć służbę. 6:43 dzwoni mój telefon. To sąsiad-ksiądz wychodząc na 7 do pracy spotkał na klatce walącą w moje drzwi i drącą się kobietę.

-Cześć Piotruś. Jakaś kobieta dobija się do twoich drzwi...
-O nie... Jak wygląda?
-Szersza nieco, rude włosy z odrostami siwymi...
-O nie......
-Wezwać policję?
-Nie trzeba, to moja teściowa. Mocno hałasuje? Postaram się wrócić jak najszybciej.
-No przyznam, że trochę zamieszania robi, ale póki co nie zbiegli się gapie.

Teściowa uznała, że sobota po szóstej rano, to idealny moment na poznanie przyszłych teściów jej córki. A ja wredny, niedobry, nieodpowiedzialny, nie otwieram jej drzwi, bo boję się wprowadzić jej dumną osobę do mojej menelskiej rodziny. Robię to złośliwie żeby się nie naigrywała. Postanowiła więc walić mocniej, szybciej i póki jej nie otworzę.

Ubłagałem kolegę (który zna sytuację), aby do pracy przyszedł jak najszybciej. Dzięki temu już o 7:20 jechałem do domu. Na miejscu teściowa nieco zbita faktem, że zamiast otworzyć jej drzwi od wewnątrz ja stoję za nią z kluczem w ręku przestała w końcu walić w drzwi. Choć sam nie wiem co było głośniejsze - dobijanie się teściowej, miałczenie kotów czy krzyki sąsiadów.

-Mamo byłem w pracy, skoro nie otwieram, to po co się dobijasz?
-A bo ty nie chcesz mi otworzyć!
-Walisz w drzwi od godziny, prędzej rękę sobie złamiesz niż ktoś ci otworzy...
-Poza tym nie mogłeś być w pracy bo ty kończysz o ósmej!
-Zadzwoniłem do ko...
-Jezus, Maria, Piotrek! Prędzej sam Bóg się pomyli niż ja!!

Następnie wyjaśniła mi swoją wersję wydarzeń - mianowicie ubrałem się w mundur, wyszedłem przez balkon po godzinie, bo chciałem jej udowodnić, że nie było mnie w domu i zrobić z niej idiotkę. Ale oczywiście ona mi się nie da!
Weszliśmy do domu, ogarnąłem koci koncert i czekaliśmy tak na 12 na moich rodziców...

Przez cały ten czas słuchałem, że powinienem podłożyć gazety na kanapy, aby rodzice nie pobrudzili mi mebli, czy mam specjalne szklanki, czy "oni" piją ze wszystkich moich szklanek - bo jeśli tak ona nie chce, jak dużo miesięcznie wysyłam im na alkohol, itp. Zbywałem to gadanie milczeniem, bo w sumie nie warto było się kłócić.
W końcu dzwonek do drzwi. Teściowa z miną zwycięzcy czeka na ten moment, w którym będzie mogła z wyższością spojrzeć na tych "menelskich" rodziców. I kolejne zaskoczenie... Do pokoju weszła para elegancko ubranych ludzi. Ojciec w garniturze, matka w garsonce w fryzurze prosto z salonu. A kiedy mój ojciec przedstawił się od "doktor", niemalże słyszałem pękające od siły zacisku zęby teściowej...

Wzięła torebkę i wyszła. Następnie zadzwoniła do mojej ukochanej i naskarżyła jej, że wynająłem obcych ludzi, zapłaciłem im na pewno kupę kasy, bo nie chciałem pokazać jej moich prawdziwych rodziców. Po czym nastąpił po raz milionowy rozkaz zerwania ze mną - czyli kłamcem i krętaczem. :)
Moim rodzicom ulżyło, że musieli spędzić w towarzystwie tej kobiety jedynie 10 minut.

Teściowa :)

Skomentuj (109) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1842 (1906)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…