Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#32891

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wśród emerytów, jak w każdej populacji bywają zarówno piekielni jak i wspaniali. Ja tego dnia trafiłam na wspaniałych, a kumpel wręcz odwrotnie.

Nagły kataklizm mnie dopadł a objawił się on bezgłosem i koszmarnymi atakami kaszlu. Podreptałam do mojej ulubionej przychodni i jako „nagły przypadek” miałam czekać aż pani doktor mnie zawoła na specjalną niezaplanowaną audiencję. W poczekalni grupa emerytów. Gawędzą sobie o tym kto na co choruje, jakie leki przyjmują itp. Grzecznie się przywitałam wskutek czego się mało sympatycznie rozkaszlałam. Tak sobie siedzę i cherlam, państwo rozmawiają o tym, że ta pani co weszła to chyba coś poważnego ma, bo wizyta się przeciąga. Ja sobie cherlam. Pani doktor odprowadza pacjentkę do rejestracji a wracając zaprasza do gabinetu panią Iksińską. Pani Iksińska wstaje i prosi panią doktor, żeby najpierw przyjęła mnie, bo oni wszyscy na standardowe „przeglądy techniczne” a ja siedzę i się męczę. Mojej wdzięczności dla tych przemiłych ludzi nie potrafię opisać.

Zaopatrzona w leki wracam do domu gdzie zastaje mnie wiadomość, że kumpel nie mógł dokończyć mojego zlecenia, bo się rozchorował. No ja też się zepsułam, więc jestem pełna zrozumienia. A on w ramach usprawiedliwienia wali swoją historią...

Angina go dopadła: ropy w gardle tyle, że Kuwejt się ze swoimi złożami może schować. Na czole można mu jajecznicę smażyć. Co było robić- zebrał się jakoś do kupy i powlókł do przychodni. Resztką sił stoczył walkę zgodną z zasadami MMA o miejsce w kolejce, oklapł na ostatnie wolne krzesełko i czeka na swoją kolej. Dochodzą kolejni pacjenci- między nimi facet kaszlący tak, że wszyscy tylko czekają kiedy gość wykaszle własne płuca.

Generalnie widać, że chłopina ciągnie ostatkiem sił, tak jest wymęczony kaszlem. Ludzie oczywiście komentują, że taki chory do lekarza przyszedł i pewnie ich pozaraża, ale nikt nie chce nawet słyszeć, żeby chłopinę wpuścić poza kolejką. W pewnym momencie lekarka wychodzi na chwilę ze swojego gabinetu i mojemu kumplowi udaje się ją zagadać i ubłagać, żeby cherlaka przyjęła poza kolejką pomimo protestów ludzi, bo chłopina się za chwilę udusi w poczekalni. Ludzie wrzask, chłopina cherla a lekarka została w oku cyklonu. Chyba kobita growlowała za młodu w jakiejś kapeli death metalowej, bo jak ryknęła: „CIIII-SZAAA!!!” to cała banda aż przykucnęła z wrażenia.

Lekarka złapała cherlaka pod ramię i zaprowadziła do swojego gabinetu. Oczywiście cały tłum rzucił się na kumpla z pretensjami, ale on zwyczajnie zlewał wyzwiska i obelgi rzucane pod jego adresem.

Nagle do/z gabinetu zaczęły wbiegać/wybiegać pielęgniarki, ruch się zrobił jakiś nerwowy. W pewnym momencie przez poczekalnię przeszło dwóch ratowników z noszami i w pospiechu wynieśli cherlaka do karetki i odjechali na sygnale.

W poczekalni zapadła cisza, która aż dzwoniła w uszach. Pani doktor wyszła do pacjentów i mściwym głosem oznajmiła: „Państwo macie 4 godziny czasu na modlitwy o własne zdrowie- idźcie pod cudowny obraz i żarliwie się módlcie, żebyście się nie zarazili od tego biednego człowieka. A w tym czasie my zdezynfekujemy przychodnię i od piętnastej zaczniemy znowu przyjmować.” Nikt nawet nie pisnął, na bezdechu wszyscy ewakuowali się z przychodni.
Kiedy kumpel wrócił do przychodni po tych czterech godzinach w środku wiatr hulał – tylko on jeden odważył się wrócić.
Najwyraźniej cała reszta nie była aż tak potrzebująca konsultacji lekarskiej.

przychodnia w Piekarach Śl

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 280 (306)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…