Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#36324

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Praca w kinie to róg obfitości piekielnych. Z reguły piekielność związana jest z zakupem biletów, okazaniem biletów i tym nieszczęsnym wizytowaniem toalet znajdujących się za bramkami. I tym razem znów będzie o toalecie.

W kinie jest taka zasada, że pracownik z działu Obsługi Widza może pełnić różne funkcje, w zależności od rozpiski w grafiku. Jedną z takich funkcji jest wypuszczanie ludzi po seansie z sali. Stoi taki pracownik przy części prowadzącej na zewnątrz kina i pilnuje, żeby nikt nie wychodził na hol. I tu się pojawia problem złośliwego ludzkiego pęcherza który w momencie zakończenia filmu bardzo wdaje się widzom we znaki. A zasada kina jasna: po skończonym seansie klient nie może skorzystać z toalety wychodząc do holu, tylko musi wyjść z kina i ew. wejść jeszcze raz za bramkę okazując bilet z odbytego seansu. Oczywiście są ludzie z tego zwolnieni (niepełnosprawni,kobiety ciężarne i rodzice z małymi dziećmi).Mało komu się to podoba, ale z reguły ludzie się podporządkowują. Przepis ten można troszkę objeść tj. jeśli podejdzie do nas po seansie klient i powie że on musi do łazienki, to jest możliwość by wyszedł razem z nami. Warunek: to ma być jeden klient a nie cała chmara...
I o tym historia.

Seans skończony. Zapala się światło więc staje przy schodach. Większość ludzi dopiero zaczęła wstawać z foteli, a już po schodach biegnie jakaś kobieta.
[J]a:Przepraszam, ale po seansie trzeba wyjść na zewnątrz kina
[K]obieta: Ale ja muszę do toalety!
[J]a: W takim razie musi Pani wyjść na zewnątrz kina, wejść do kina 2 raz, pokazać bilet i wtedy może Pani skorzystać z toalety
[K]: Ale ja muszę! Niech się odsunie!
[J]: Przepraszam, ale takie są przepisy...
[K]: Ale muszę!
[J]: Dobrze, pozwolę w takim razie wyjść Pani na hol, ale musi Pani poczekać, aż wszyscy widzowie opuszczą salę
[K]: dobrze
Oj... coś za łatwo się poddała. Ale ok, połowa ludzi już zdążyła wyjść. W tym momencie do [K] podeszły 3 koleżanki
[koleżanki(k)]:Dokąd idziesz?
[K]:czekam do toalety
[k]:My też chcemy!
[J]: Przepraszam, ale nie mogę pozwolić na to tylu osobom...
Słowna przepychanki trwały trochę czasu, ludzie zaczynają ociągać się z wyjściem przyglądając się scenie, ale one ani myślały ustąpić. Wreszcie tak! Idą! Idą sobie! Odpuściły! Uffff. Za łatwo by było...
[K]: A w trakcie filmu można wyjść?
[J]:tak
[K]:Są napisy, czyli film trwa. Ja się nie będę kłócić. Z drogi!
Starałam się zagrodzić drogę albo chociaż zaoponować słownie. Ale kobieta choć mojego wzrostu, to szersza ode mnie razy 3 (a nie jestem chucherkiem). Staranowana konkretnym pociągnięciem "z bara" i solidnie przydeptana wylądowałam na ścianie. Bogu dzięki, ludzie nagle zaczęli szybko wychodzić więc po chwili sala opustoszała.

Kochamy wielkopańskich klientów którzy nie są w stanie zrozumieć, że to nie pracownik ustala przepisy. A wiecie, co najbardziej wkurza? Że szefostwo zawsze przyzna racje klientowi. A ja i tak dostałam wpiernicz. Że obeszłam przepis i wypuściłam kobietę. Bilans: siniak na łopatce i obojczyku, pęknięty paznokieć u stopy i opiernicz szefostwa. Kochamy takie dni, jak tamten...

kino

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 87 (141)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…