W dniu dzisiejszym historia z gatunku “sąsiedzka dobra rada”.
Bohaterami są:
Sąsiedzi A – młode małżeństwo z dzieckiem (4-5 lat, całkiem spokojny chłopiec nie jakiś rozwydrzony) – wprowadzili się kilka lat temu, ale ogólnie mały jest „najmłodszym’ mieszkaniowo lokatorem klatki.
Po nimi mieszka Sąsiadka B – pani po 60, nietypowa odmiana mohera z gatunku tych, co kładą się o 16 i wstają o 4, podsłuchują na klatce i wszędzie chwalą się synem i synową.
Sąsiadka B pewnego razu puka do drzwi sąsiadów A. Otwiera młoda mama.
B: Dzień dobry, proszę pani! Wie pani, ja mam dla pani wspaniałą radę i prośbę. Prosiłabym, wręcz nalegała, żeby rozsypała pani piasek w swoim salonie - dużo piasku.
A: Ale, o co chodzi? – pyta zdziwiona. Nie ma przecież kota ani nic.
B: Bo wie pani, syn pani bardzo hałasuje w dzień, wali o podłogę, chodzi (!). Tak nie można, ja spać nie mogę. Dlatego pomyślałam żeby pani rozsypała w salonie piach, to to stłumi dźwięki. Moja synowa nauczycielka to zaproponowała.
A: Wie pani... mam lepszy pomysł. Niech pani weźmie ten piach i zbuduje sobie lepiankę. Nawet użyczę pani wody. Wtedy nic nie będzie słychać.
Sąsiadka B poszła obrażona.
Bohaterami są:
Sąsiedzi A – młode małżeństwo z dzieckiem (4-5 lat, całkiem spokojny chłopiec nie jakiś rozwydrzony) – wprowadzili się kilka lat temu, ale ogólnie mały jest „najmłodszym’ mieszkaniowo lokatorem klatki.
Po nimi mieszka Sąsiadka B – pani po 60, nietypowa odmiana mohera z gatunku tych, co kładą się o 16 i wstają o 4, podsłuchują na klatce i wszędzie chwalą się synem i synową.
Sąsiadka B pewnego razu puka do drzwi sąsiadów A. Otwiera młoda mama.
B: Dzień dobry, proszę pani! Wie pani, ja mam dla pani wspaniałą radę i prośbę. Prosiłabym, wręcz nalegała, żeby rozsypała pani piasek w swoim salonie - dużo piasku.
A: Ale, o co chodzi? – pyta zdziwiona. Nie ma przecież kota ani nic.
B: Bo wie pani, syn pani bardzo hałasuje w dzień, wali o podłogę, chodzi (!). Tak nie można, ja spać nie mogę. Dlatego pomyślałam żeby pani rozsypała w salonie piach, to to stłumi dźwięki. Moja synowa nauczycielka to zaproponowała.
A: Wie pani... mam lepszy pomysł. Niech pani weźmie ten piach i zbuduje sobie lepiankę. Nawet użyczę pani wody. Wtedy nic nie będzie słychać.
Sąsiadka B poszła obrażona.
Ocena:
796
(874)
Komentarze