Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#39845

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wszedłem do supermarketu z zamiarem obejrzenia stoiska z elektroniką. Miałem na sobie dosyć zwyczajne ubranie, plecak (może tu tkwi wyjaśnienie zagadki) oraz swój standardowy, wredny i podejrzany (najwyraźniej) pysk.

Dla wyjaśnienia – wchodząc z plecakiem mijałem 2 panów z ochrony – żaden z nich nie wyraził dezaprobaty dla mojej wyjątkowej bezczelności. Plecak wszedł zatem razem ze mną ;-).

Obszedłem kilka regałów, nie znalazłem obiektu poszukiwań, udałem się do wyjścia „bez zakupów”, obsadzonego rzecz jasna przez ochronę.

Bramki nie zapiszczały. Przez cały czas pobytu w sklepie nie zdejmowałem plecaka ani nawet nie brałem żadnego towaru do ręki (gabloty). Trochę się zatem zdziwiłem, słysząc polecenie Pana Z Ochrony (PZO).

PZO: Proszę otworzyć plecak!
(Ton nawet grzeczny, ale zawsze dziwne wrażenie).
Ja: Przykro mi, ale nie zamierzam. Mam tam prywatne rzeczy.
PZO: To pójdzie pan z nami na zaplecze.
(Na pewno, już pędzę...)
Ja: Proszę bardzo, ale dopiero jak przyjedzie Policja.
PZO: Ale jak to? Policja?
Ja: Policja. Proszę zadzwonić i wezwać radiowóz.
PZO: Ale po co?
Ja: Rozumiem, że podejrzewa mnie pan o kradzież. To chyba normalne, że trzeba wezwać Policję.
PZO: Ale po co?
Ja: Choćby po to, żebym poszedł z panem na zaplecze. Inaczej nie zamierzam.
PZO: Ja wcale nie chcę, żeby pan ze mną gdzieś chodził. Niech pan sobie idzie. Ja jestem zajęty. Muszę pilnować sklepu.

No i wyszło na to, że to ja koniecznie chciałem iść z Panem Z Ochrony na zaplecze...

sklepy

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 931 (993)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…