Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#40460

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Co roku w sezonie letnim centrala wyznacza serię kosmicznie wysokich targetów sprzedaży. Kino, które jakimś cudem je spotka, wygrywa apetyczną nagrodę pieniężną, którą może dowolnie wydać na pracowników. Przewidziane są również nagrody za miejsce drugie i trzecie w wynikach.

W zeszłym roku byliśmy pierwsi. Menadżerka odpowiedzialna za uskutecznienie nagrody, nie raczyła nas zapytać co chcemy z nią zrobić - po prostu wiedziała, że trzydzieści kilka osób jak jeden mąż chce iść na ckliwy musical.
Nie chciało.
W tym roku zajęliśmy miejsce drugie. Po zbiorowym buncie przeciwko wciskaniu nam w gardła kolejnego ckliwego musicalu, Szef Główny obiecał, że sami zdecydujemy na co chcemy wydać pieniądze. Więcej! Nie musimy wszyscy robić tego samego!

W pokoju socjalnym wywieszono kartkę, na której mieliśmy wpisywać propozycje.
Po zbiorowych naradach i dyskusjach podzieliliśmy się na trzy grupy. Jedna chciała iść do teatru, druga na gokarty, trzecia na posiłek do pewnej restauracji.
Zadowoleni byliśmy przez może dwa dni.
Potem Główny zdarł kartkę i oznajmił, że trzy grupy to bez sensu, bo przecież wiadomo, że ci od restauracji będą mieć za złe gokartowcom, że ich rozrywka kosztowała więcej, a teatralni będą narzekać, że teatr jest gorszy niż restauracja i gokarty razem wzięte.
Nic to, że przecież sami wybraliśmy, co chcemy robić. Szef wiedział lepiej.

Pojawiła się druga kartka. Tym razem dwie propozycje z góry ustalone przez menadżerów: kręgle lub teatr.
Pozgrzytaliśmy zębami i znów podzieliliśmy się na grupy.
Kartka wkrótce zniknęła. Wytłumaczenie: teatr wystawia akurat szekspirowskiego "Juliusza Cezara", A TO PRZECIEŻ DLA NAS ZA TRUDNE.

Kartka trzecia: kręgle lub restauracja proponowana na kartce pierwszej.
Nie, bo dwie pracownice, które są prawie na emeryturze, nie mogą iść na kręgle z powodów zdrowotnych. Obie od początku chciały iść do restauracji? Ale przecież będzie im przykro, że sobie nie poturlają!
Zresztą jeden z menadżerów był w tej restauracji i mu nie smakowało, to bez sensu, żeby tam iść.

Kartka czwarta i ostateczna, bez możliwości wyboru: idziemy do najgorszej restauracji w mieście, a potem do klubu na noc komedii typu stand-up. Restauracja nie ma prawie opcji wegetariańskich (kilka koleżanek najwyżej przetrwa wieczór na sałacie i pomidorach), a o komikach przewidzianych w programie nikt nie słyszał.
Bonus: jeśli akurat tego dnia miał pracować, ma dylemat: stracić dniówkę i brać udział w czymś, na co zapieprzał od połowy maja do końca sierpnia, czy pluć na fakt że nikt go nie pytał o zdanie i pracować.
Menadżerowie od tygodnia zapewniają, że się nie mogą doczekać pysznej kolacji w miłym towarzystwie pracowników.

Oczywiście nie obędzie się bez smaczku na koniec. Otóż nagroda jest przyznawana wyłącznie pracownikom na niższych poziomach, natomiast menadżerowie dostają osobne, soczyste bonusy finansowe. Nasi postanowili, że ich obecność tylko uświetni wieczór kmiotków. Tak więc piątka naszych szefów cudownych będzie się bawić za nasze pieniądze, a niemal trzydzieści osób - średnia wieku lat dwadzieścia pięć - czuje się jak grupa niesfornych przedszkolaków.

Życie i moi szefowie są niesprawiedliwi, no.

Kino zagranica

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 753 (841)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…