Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#40492

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Po 25 latach wspominam to wydarzenie z uśmiechem, a w rodzinie krąży jako anegdota. Jednakże wtedy wywołało we mnie małą traumę i lekką awersję do "białego fartucha". I to nie z winy lekarki, a ... mojego Taty.

Będąc w pierwszej lub drugiej klasie podstawówki, wychowawczyni w szkole poinformowała moich rodziców,że łatwo męczę się na WF-ie, moja kondycja fizyczna jest słabsza od kondycji rówieśników i w ogóle taka jakaś blada jestem. No więc rodzice, w trosce o swoją pierworodną, wybrali się ze mną do lekarza. Dostaliśmy skierowanie na badanie EKG, żeby sprawdzić, czy moje serducho nie ma jakiś wad wrodzonych lub innych choróbsk.

Ze względu na to,że rodzice moi pracowali na zmiany i w dniu badania Mama musiała pójść do pracy, na badanie wybrał się ze mną Tata.

Już od progu minę miałam nietęgą. Duża Pani w białym fartuchu nie wzbudziła we mnie zaufania. Gdy kazała mi się położyć na kozetce, zaczęłam pochlipywać. A gdy zaczęła mnie podłączać do aparatury EKG, mój ryk było słychać w drugim końcu miasta. Lekarka próbowała mnie uspokoić, ale na nic się to nie zdało. Wtedy do akcji wkroczył mój Kochany Tatuś i powiedział:

- Nie płacz, Smenka. Pani Cię podłączy takimi kabelkami do aparatury i będziesz świecić. Jak żarówka. :D

Tego było już zbyt wiele jak na moje kilkuletnie nerwy i wpadłam w totalną histerię. Lekarka nie była mnie w stanie uspokoić. Badania nie dało się przeprowadzić, gdyż wynik EKG przy takich emocjach nie byłby wiarygodny.

Mój Tata zawsze był i nadal jest człowiekiem z ogromnym poczuciem humoru i lubiącym dowcipy. Niestety ja, w wieku siedmiu czy ośmiu lat, nie byłam w stanie tego żartu pojąć i go zrozumieć. Ale i tak go kocham. :)

Rodzina ach rodzina ...

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2 (110)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…