Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#41328

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na gospodarstwie zostaliśmy sami z bratem, rodzice pojechali do miasta coś załatwiać. Siedzimy w domu, nagle pies zaczyna przeraźliwie szczekać, więc trzeba sprawdzić czy kogoś diabli nie niosą.

Wyglądam przez okno, ale na podjeździe pustki, spoglądam na psa, a ten chce się z łańcucha urwać. Szczeka w stronę skarpy gdzie owce się pasą. Wylatuje z domu i kieruję się do ogrodzenia, brat widząc mnie poleciał za mną, dobiegamy i co widzimy?! Jakieś bydle goni nasze barany po skarpie, a właściciel psa próbuje go "odwołać" biegając za nim!!!

Adrenalina skoczyła, brat wskoczył do ogrodzenia, ja poleciałam po petardy (nic innego do głowy nie przyszło). Znalazłam, dobiegam do ogrodzenia, odpalam, HUK!!! Nic się nie zmieniło!!! Następna petarda, HUK!!! Uf! Pies "zaskoczył", uciekł w drugą stronę niż barany... Facet dorwał psa, wiąże na smycz. Brat się na faceta wydziera, ja się wydzieram, gościu tłumaczy coś też się wydzierając i nagle MNIE OŚWIECIŁO!!! Pies bez kagańca, patrzę na "pole bitwy" o zgrozo, z 12 owiec, 2 leżą bez ruchu, jedna utyka. Wezwaliśmy policję, sprawa założona, gościa z psem zabrali. Owce na szopie zamknięte, zagryzione "pozbierane" z pola, rodzicielka płacze bo to jej ulubienice były i w dodatku kotne.

Dobrze że choć tyle to bydle zrobiło, że dobijać nie trzeba. Teraz tylko dołki trzeba wykopać.

wieś

Skomentuj (72) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 661 (813)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…