Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#41474

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ludzie są złośliwi i koniec, nikt nie przekona mnie, że jest inaczej.

Pracuję ja w sklepie z kosmetykami - eleganckim, do którego raczej stali, majętni klienci zachodzą. Czasem zaglądają do nas przypadkowi nieszczęśnicy, którzy zagubili się w drodze do sieciowych perfumerii, ale szybko uciekają porażeni cenami. Ze względu na to, jak niesamowicie Ą Ę jest ów sklep to my, szaraczki konsultantki, poza pierdyliardem wymaganych od nas standardów do spełnienia, od wyglądu, poprzez strój i na zachowaniu kończąc, dbać musimy we dnie i w nocy o to, by każdy milimetr sześcienny powierzchni przybytku błyszczał i lśnił bez przerwy. Latamy z mopami, miotłami i ściereczkami w każdej wolnej minucie naszego przebywania w pracy, kiedy tylko nie kłaniamy się pod kątem 90 stopni i nie oślepiamy klientów olśniewającymi uśmiechami numer pięć. Bardzo jest to od nas wymagane. Naprawdę, bardzo bardzo. Jeśli przyjedzie kontrola, a jakaś niepożądana drobinka kurzu objawi się przed jaśnie dyrektorskim nosem to pewne być możemy, że najbliższy miesiąc spędzimy na wysłuchiwaniu jak ciężki nieporządek i chaos panuje w naszym sklepie i jak niesamowicie leniwe i niekompetentne jesteśmy, że z głupiej ścierki pożytku uczynić nie potrafimy. Brzmi absurdalnie, ale jednak. Czystość na glanc być ma i basta.

Doświadczenie uczyniło ze mnie pod względem porządku w sklepie przewrażliwioną pedantkę (na szczęście tylko w pracy, uf!) i nauczyłam się dostrzegać nieporządek nawet tam, gdzie nie dostrzegają go klienci. Tak było i tego dnia, kiedy pani dyrektor regionalna wpadła do nas z wizytą. Akurat sama tego dnia byłam, także na moich wcale nie tak wątłych barkach spoczęła realizacja fanaberii, które wpadły pani R. do głowy i to moje uszy zmuszone były wysłuchiwać czepiania się o każdy, najdrobniejszy, niedociągnięty w jednej milionowej do standardu szczególik.

A przed witryną kręciły się dwie babeczki. Na oko trzydziestoletnie, dojrzałe, eleganckie. Jedna zajadała coś z papierowej torby i co rusz wkładała to do ust, pozostawiając swoje palce lepkie i wilgotne. Obserwowałam to z lekkim niepokojem jako, iż dama żywo i energicznie gestykulowała dłońmi tuż przy szybie, którą to wypucowałam na wysoki połysk nie dalej jak pięć minut wcześniej. No, ale cóż, jaki świat jest, każdy wie - pani paluszek do szybki przytknęła, opisując któryś produkt swojej koleżance i pozostawiła na witrynie bardzo wyraźny odcisk, którego jakością nie pogardziliby kryminalni podczas zbierania odcisków z miejsc zbrodni. Nerwowo przestąpiłam z nogi na nogę czekając, aż obie panie się oddalą i mając nadzieję, że pani R. nie wyskoczy nagle z zaplecza wypadłam ze sklepu i zaraz ten paskudny ślad palucha z szyby starłam, żeby słuchania o "syfie, kile i mogile" uniknąć.

I tu mógłby być koniec mojej opowieści, gdyby nie fakt, iż pani, co to dopiero mi szybę ufajdała lepką mazią, zauważyła moje skrzętne czyszczenie śladów jej zbrodni na czystości. Zaznaczyć chcę, że nie wypadłam z przybytku mojego natychmiast, odpychając panią bioderkiem z miejsca, żeby się usunęła, bo muszę palucha z szyby zetrzeć - zaczekałam, aż obie damy odeszły dobry kawałek od sklepu! A to, że się zatrzymały i to, że postanowiły poplotkować, patrząc akurat w moją stronę - cóż, tego nie przewidziałam.

Chyba się jednak jaśnie pannie od palucha nie spodobało to, że śmiem oznaczony przez nią teren pucować tanim płynem do szyb, bo ledwo się do sklepu schowałam z uczuciem dobrze spełnionego obowiązku i ulgi, kiedy to wróciła się, stanęła w tym samym miejscu, na oczach mych i w oczy me patrząc bezczelnie oblizała nie palce, ale całą łapę szponiastą i przywaliła w szybę, przeciągając ją jeszcze w prawo, lewo, w górę i w dół, po czym odeszła bardzo z siebie zadowolona, pozostawiając na witrynie niezwykle abstrakcyjny, lepko-wilgotny esflores.

No wredne babsko no! Tym razem zaczekałam z pucowaniem szyby aż całkiem z widoku moich czujnych oczu nie znikła, ale i tak się nasłuchałam od pani R., że "co to jest na rany boskie, czemu to nie jest sprzątnięte, ktoś sobie ręce o tę szybę wycierał?!"

No jakby kurde zgadła.

galeria handlowa na śląsku

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 832 (938)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…