Wezwanie do nieprzytomnej, spadła ze schodów. Okolica całkiem spokojna, nie żadna menelnia. Wchodzimy do klatki, przed nami widok lekko pomiętej kobiety wciśniętej w kąt przy schodach. Na pytania odpowiada bełkotliwie, co chwilę podsypia.
Dzwonki alarmowe w mojej głowie już wyją, bo takie objawy po upadku to nic dobrego. Poza tym jeszcze zostały mi jakieś resztki ufności w ludzkość. Ale mojemu ratownikowi nie :)
R: Ej, ona jest chyba pijana...
J: Myślisz? Nie, chyba nie, zobacz, w ciąży jest. Chyba nie piła?
R: No nie wiem, coś tu jedzie wódą. Poza tym, zobacz jak jest ubrana.
Rzeczywiście, cekinki, buty na obcasie. Strój mało pasujący do Wszystkich Świętych. No i żadnej rodziny w okolicy. Dziwnie.
Sytuacja rozjaśnia się ciut, kiedy ratownik poszedł popytać, czy ktoś ją zna (wzywający karetkę jej nie poznawał). Na drugim piętrze trafił na imprezę z lekko dogorywającym towarzystwem. Okazało się, że nasza Matka Polka wyszła ze swoim gachem już ładny kawałek czasu temu...
No nic, niezależnie od wszystkiego kobieta w ciąży, po urazie, objawy niepokojące. Trzeba jechać do szpitala.
Wczoraj dowiedziałam się co jej było. Alkohol. Nic więcej. To znaczy, potłukła się trochę, spadając z tych schodów, ale stan podsypiania i bełkotu to była wyłączna zasługa drinków.
W siódmym miesiącu ciąży.
PS. Jak tylko doszła do siebie, wypisała się na własne żądanie. W końcu mamy kolejny weekend, który można spędzić przy kieliszku.
Dzwonki alarmowe w mojej głowie już wyją, bo takie objawy po upadku to nic dobrego. Poza tym jeszcze zostały mi jakieś resztki ufności w ludzkość. Ale mojemu ratownikowi nie :)
R: Ej, ona jest chyba pijana...
J: Myślisz? Nie, chyba nie, zobacz, w ciąży jest. Chyba nie piła?
R: No nie wiem, coś tu jedzie wódą. Poza tym, zobacz jak jest ubrana.
Rzeczywiście, cekinki, buty na obcasie. Strój mało pasujący do Wszystkich Świętych. No i żadnej rodziny w okolicy. Dziwnie.
Sytuacja rozjaśnia się ciut, kiedy ratownik poszedł popytać, czy ktoś ją zna (wzywający karetkę jej nie poznawał). Na drugim piętrze trafił na imprezę z lekko dogorywającym towarzystwem. Okazało się, że nasza Matka Polka wyszła ze swoim gachem już ładny kawałek czasu temu...
No nic, niezależnie od wszystkiego kobieta w ciąży, po urazie, objawy niepokojące. Trzeba jechać do szpitala.
Wczoraj dowiedziałam się co jej było. Alkohol. Nic więcej. To znaczy, potłukła się trochę, spadając z tych schodów, ale stan podsypiania i bełkotu to była wyłączna zasługa drinków.
W siódmym miesiącu ciąży.
PS. Jak tylko doszła do siebie, wypisała się na własne żądanie. W końcu mamy kolejny weekend, który można spędzić przy kieliszku.
erka
Ocena:
811
(873)
Komentarze