Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#42870

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moje dziecko chodzi do podstawówki, gdzie ma przedmiot o dumnej nazwie przyroda.

Przedmiot źle wymyślony, źle zrealizowany i źle nauczany.
Przede wszystkim chaotyczny - raz szczególiki, raz takie ogóły, że aż wstyd w przedszkolu o takich mówić ("drzewa dzielimy na liściaste i iglaste...").

Kilka dni temu przychodzi moja córa z zadaniem z rzeczonej przyrody - dostała schemat człowieczka i ma podpisać organy w środku (wątroba, nerki, mózg, serce itp). Schemat niewyraźny jak nieszczęście (odbitka ksero od ksera od ksera - przynajmniej tak wyglądała) i malutki. No nic, lecimy.

Dzielnie pomagam, trochę podpowiadam, trochę podpuszczam, ale w sumie wszystkie dziesięć strzałek opisane.
Oczywiście dzień później spytałam, jak zadanie. Dobrze, na piątkę, odpowiada latorośl, ale jedno mam źle. Które? A, tutaj... ta czapeczka nad nerką. Pani powiedziała, że to kłębuszki nerkowe, a nie nadnercza. I nakrzyczała na mnie, bo powiedziałam, że mama jest lekarzem i mi sprawdziła i mam dobrze. Kazała się nie wymądrzać, widać mama nie taka mądra...

Tu coś mnie w środku trafiło, bo o ile błędy zdarza mi się robić (choć nie w tym przypadku), to nie pozwolę jakiejś klumpie podkopywać wiary mojego dziecka we własnych rodziców, ani narażać na śmiechy koleżanek.

Dzieciaka uspokoiłam, pokazałam obrazek w książce do interny, obiecałam jej (i sobie), że wyjaśnię sprawę.
I zgodnie z tą obietnicą przy kolejnej okazji pofatygowałam się do szkoły porozmawiać z panią przyrodniczką. Oj ,nie było miło.

J: Witam, ostatnio zdarzyła się taka sytuacja (...), może mi to pani wyjaśnić?
P: Ale o co pani chodzi? Źle zrobiła zadanie, to powiedziałam.
J: Chodzi mi o to, że nie dość, że bzdury pani dzieciom opowiada, to jeszcze podważa pani moją wiedzę i robi to przy moim dziecku.
P: Widać nie taka pani mądra, hehe. Lekarze to zawsze się za takich inteligentnych mają, a tu proszę, hehe, pomyłka w zadaniu z podstawówki.
J: Przykro mi, nie ja się tu myliłam.
P: Taaak? Ja to znajdę. (szuka w swojej książce odpowiedzi) - o tutaj, widzi pani? To jest według klucza z wydawnictwa "kłębuszki nerkowe". Proszę...
J: Pani kończyła biologię?
P: Nie, geografię.
J: Aha... I pewnie jakiś kurs pani miała, żeby uczyć tej przyrody?
P: Ja proszę pani kończyłam studia podyplomowe!
J: No to muszę panią zmartwić, nic pani nie dały. To teraz może ja pani coś pokażę. (wklepuję w komórkę kolejno "nadnercza" i "kłębuszki nerkowe", wyniki pokazuję nauczycielce). I co?
P: Ale ja mam klucz!
J: A ja mam wiedzę, coś, czego pani najwyraźniej brakuje. Radzę się dobrze zastanowić następnym razem i może zadbać o posiadanie wiadomości z danej dziedziny, a nie tylko klucza. A, zapomniałabym. Oczekuję, że przeprosi pani córkę za te komentarze. Obiecuję, zapytam czy przeprosiny miały miejsce. W przeciwnym razie sprawa oprze się o dyrekcję. Do widzenia.

No i teraz czekam w napięciu do kolejnej lekcji...

szkola

Skomentuj (72) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1229 (1387)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…