Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#42968

przez (PW) ·
| Do ulubionych
To może o pewnej piekielnej sąsiadce z mojej ulicy w rodzinnej miejscowości.

Pani ta w swej młodości była nauczycielką, a nawet dyrektorką szkoły (pi razy drzwi 2 nauczycieli, 4 uczniów, klasy 1-3 – były takie małe szkółki za PRL-u).
Czasy były inne, więc w takiej szkółce dzieciaki zamiast się uczyć to często skrobały Piekielnej ziemniaki albo wykonywały na jej rzecz inne prace. Kiedy przychodziły do nas do gminnej szkoły do klasy czwartej, dzieciaki z tej szkoły miały zawsze największe problemy z nauką.

Kiedyś Piekielna zapisywała jakieś zdanie na tablicy i wypisała pięknie słowo "ktury". Jedno z dzieci odważyło się jej zwrócić uwagę, że który pisze się przez "ó". Wydarła się na nieszczęśnika, że bezczelny, że cham. Wytargała za czuprynę.
- Jak śmiesz gówniarzu mi uwagę zwracać? Swojej matce sobie zwracaj!

Jako dyrektorka szkoły miała obowiązek zrobić plan ewakuacyjny obiektu. Nie bardzo wiedziała jak to zrobić, więc na konferencji dyrektorów prosiła dyrektorki innych szkół, by jej pożyczyły swoje plany to ona sobie przerysuje (wtedy nie było jeszcze ksera).

Piekielna zawsze była osobą konfliktową i nieużytą, a jej mąż totalnie zastraszonym pantoflarzem. Ulica, na której mieszkałem i mieszkała Piekielna dopiero powstawała. Ot, sprzedano działki w rejonie, gdzie wcześniej były pola. Ludzie się pobudowali, ale ulica to była raczej polna dróżka, o szerokości może 2 metrów. Mieszkańcy postanowili zrobić porządną drogę z asfaltem. By to jednak zrobić wszyscy musieli się cofnąć i pod drogę przeznaczyć pas o szerokości 2 metrów ze swoich działek. Cofnęli się wszyscy oprócz Piekielnej.
Do dziś jak się jedzie ulicą w miejscu, gdzie mieszka Piekielna, jej ogrodzenie wystaje na dwa metry w drogę, jak pomnik głupoty. Bo ona nie potrzebowała drogi. Wystarczyło jej to co było. Nie przeszkadza jej to oczywiście z drogi korzystać. Kiedy kładziono asfalt i robiono pobocza jej mąż dostał od niej prikaz połamać krawężniki. Miał pecha, że tłukł je młotem, gdy my w pobliżu graliśmy w piłkę. Później za to miał sprawę w sądzie.

Kiedy instalowano telefony musieliśmy ciągnąć linię okrężnie z sąsiedniej ulicy, bo Piekielna nie zgadzała się, żeby kable przechodziły przez jej powietrze. Sama miała telefon już wcześniej, więc kable do niej dochodziły, ale dalej puścić nie pozwoliła.

Ostatnio robią główną drogę (Kielce-Częstochowa). Przez pewien czas wyjazd z mojej ulicy był całkowicie zablokowany (głęboki wykop). Naprzeciwko Piekielnej jest pole (ugór zarośnięty trawą). Przez ten ugór można było przejechać do sąsiedniej ulicy i wydostać z miejscowości. Zaznaczam, że pole to nie jest własnością Piekielnej. Mieszkańcy ulicy korzystali z tego przejazdu. Po dwóch dniach nagle w trawie pojawiły się betonowe słupki, bloczki ułożone tak, by zablokować tą możliwość wyjazdu. Dobrze, że w tym czasie częściowo zasypali dziurę na wjeździe i znowu dało się normalnie wyjechać z ulicy.

Ciężko jest żyć z takim sąsiadem, który sabotuje wszystkie inicjatywy sąsiedzkie. Kiedy moi rodzice i sąsiedzi próbowali rozmawiać czasem z jej mężem, biedak mówił, że on to może i by się zgodził, ale żona nie pozwala.

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 682 (748)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…