Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#43264

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przez jakiś czas, czytając na Piekielnych historie rodzinne, myślałem, że ja (na szczęście) takowych nie mam. Po czym niedawno przypomniała o sobie część rodziny, o której istnieniu dosłownie zapomniałem. Zapoznam Cię zatem z tą historią.

Owa rodzina (wuj, ciotka, ich syn, a mój imiennik, oraz matka ciotki, również moja imienniczka) była krewnymi ze strony mojego ojca. Kontakt jako taki był, choć sporadyczny, najczęściej przy okazji odwiedzania cmentarza w rodzinnej miejscowości mojego taty, gdzie owi mieszkali.

Oszczędzę Ci przydługich opisów przywar każdego z nich, więc w skrócie: wuj o mentalności dziecka, chwalipięta; ciocia zatwardziała katechetka, rozpieszczająca przesadnie syna; syn, mały narcyz, który wszystko wie i najlepszym jest.

W pewnym momencie swojego życia postanowili bardziej cieszyć się życiem. Wzięli kredyt; sprzedali dom, a kupili nowy. Ba, dom... Willę! Gigantyczna, wyposażona jak na filmie. Do tego samochód, jakaś Toyota prosto z salonu. Wycieczki. A potem kredyt, by spłacić kredyt. A gdy banki nie chciały dać pieniędzy, rodzina. Tu 200zł, tam 500zł, tu próba pożyczenia tysiąca bądź dwóch.

Parę lat temu moja siostra obchodziła osiemnaste urodziny. Piekielni zostali, oczywiście (w końcu rodzina) zaproszeni. Przyjechali. Pojedli, popili, siostrze banknot w kopercie dali i kwiaty. Następnego dnia wuj i jego teściowa pojawili się u nas po pożyczkę. Matula mówiła, że pieniędzy nie ma, już raz pożyczali; no tak, ale siostra dopiero co osiemnastkę miała! To może ona pożyczy? Tak tysiąc?

Siostra serce miękkie ma, ale całości swojego dorobku pożyczać nie chciała - uległa przy połowie tej wartości. I tyleśmy słyszeli o nich przez najbliższe kilka miesięcy.

Kiedy siostra zdawała na prawo jazdy, potrzebowała pilnie pieniędzy. Telefonów rodzina nie odbierała, więc w samochód i do nich do domu. Ale w domu światła pogaszone, choć słychać, że ktoś w środku. Matula dobiła się do środka i po długim czasie doprosiła się zwrotu pieniędzy. Ale tylko tych, które od mojej siostry pożyczyli.

Potem okazało się, że owa rodzina pozmieniała numery telefonów. Dom zajęło państwo, samochód także. Przenieśli się na powrót do teściowej. Kontaktu brak. Żadnego. I tak było przez rok.

Odezwali się, nagle, bez uprzedzenia. Bo teściowa umarła. Mama pielęgniarka, ogarnięta, czy pomoże. No cóż, pomoże, bo jakim by było być człowiekiem, by w takiej chwili nie pomóc. Zapłakani z wdzięczności, nadziękować się nie mogli przez tydzień. Mama nawet na Wielkanoc ich do nas zaprosiła, bo tak jej żal się zrobiło.

A na Wielkanocy ciotka płacze, jak im źle, jak to długów mają, nie mają za co żyć. Mama uległa, pożyczyła im pieniądze. I od tego czasu znowu ich nie widać przez prawie rok.

A ile w międzyczasie, gdy kiedyś odmówiło się pożyczki, nasłuchaliśmy się! Jakie sknery! Jakie skur**syństwo! Że rodzinie nie pomogą! Ot, wykorzystywać potrafią. Brać odpowiedzialności za własne czyny już nie bardzo.

Czemu teraz mi się o nich przypomniało? Bo znowu nas odwiedzili. Nie oddawszy poprzednich długów, popadłszy w jeszcze większe. I znów pożyczyć chcą, bo słyszeli, że ja pracuję, to pewnie mam. Drzwi zatrzasnąłem im przed nosem. Głupim można być tylko tyle razy.

rodzina

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 553 (693)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…