Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#44622

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Założenie było takie, że przy pierwszej, nadarzającej się okazji, dam upust swojej wrodzonej złośliwości :) i powetuję sobie wredny wczorajszy dzień, na bogu ducha winnej ofierze. Złośliwy nawet trochę byłem ale jednocześnie los potwierdził słuszność twierdzenia, że „nie ma tego złego...” No i ofiara wcale nie bogu ducha winna.

Wiozłem Warsa do weterynarza. Wars to pies sąsiada. Sąsiad nie mógł, to ja z racji nadmiaru wolnego czasu się zaoferowałem. Zresztą wiszę mu przysługę to nie mogłem odmówić...

Rano było ślisko toteż turlałem się dość wolno, poza tym nawet jakbym chciał to nie dałbym rady szybciej, ponieważ przede mną, migając żółtymi światełkami, sunęła solniczka. Rozrzucała na boki kilogramy chlorku wapnia w bryłkach, więc w trosce o lakier samochodu, zachowywałem dość duży odstęp. Nie spieszyło mi się i wyprzedzać nie zamierzałem, w zamian za to delektowałem się pouczającą rozmową z psem, podziwiając jednocześnie topniejący w rowach brudny śnieg. A nawet jeśli wpadłbym na taki genialny pomysł to i tak się nie dało, bo z naprzeciwka sunął do pracy zaspany sznurek samochodów, a droga była jednojezdniowa – taka zwykła leśna ulica tylko może trochę szersza.

W pewnym momencie we wstecznym lusterku błysnęły „długie” samochodu jadącego za mną. Bardzo ładne Q7 tak nawiasem mówiąc. Za chwilę błysk się powtórzył w towarzystwie dźwięku klaksonu. Wzruszyłem ramionami i obaj z Warsem lekceważąco skomentowaliśmy niezdrowy pośpiech kierowcy. Ten jednak nie dawał za wygraną – dźwięczał, błyszczał aż w końcu znalazł lukę i nas wyprzedził. Z narażeniem życia i krzaków przy drodze. Jak potem widziałem tak samo jak mnie, traktował solniczkę.

W pewnym momencie wyprzedził ją omal nie wbijając się w busa z naprzeciwka, po czym gwałtownie zahamował, blokując pas i doprowadzając do zatrzymania całego ruchu w naszą stronę. Kierowca wysiadł z auta, podbiegł do ciężarówki i bardzo ekspresyjnie, z użyciem głównie górnych kończyn jął coś perswadować. Po czym skierował do mojego samochodu. Zacząłem żałować, że Wars nie jest rottweilerem tylko labradorem – pieszczochem. Zeźlony kierowca dopadł do nas i krzyknął „pan poczeka, będzie pan świadkiem”. I wrócił do swojego samochodu.

Pomyślałem, że w zasadzie nie wiem o co chodzi i co mi do złego humoru kierowcy – szaleńca, ale ciekawość zwyciężyła. Zaczekałem. Policja przyjechała szybko. W międzyczasie zdążyliśmy udrożnić ruch, audi i solniczka zjechały na pobocze, a ja zatrzymałem się obok na dość szerokim w tym miejscu „murku” oddzielającym pasy ruchu.

Cóż się okazało – pan szalony kierowca audi podjechał za blisko solniczki i dostał na odlew jakimś kamyczkiem prosto w błyszczący, nowiutki reflektor swojego cacka. Reflektor się zarysował jedynie ale ten krzycząc prawie, domagał się mandatu dla kierowcy ciężarówki, notatki – żeby mieć podkładkę przy żądaniu odszkodowania i jeszcze przeprosin na kolanach za to, że odważono się posypywać solą ulicę w zimie i przy temperaturze -3 stopnie.

Pomyślałem „dureń”. Sam jest sobie winien, a teraz jeszcze dostanie po uszach za to całe zamieszanie jakie spowodował. Policjanci kazali mi opowiedzieć jak było, toteż jako przykładny obywatel, opowiedziałem tak, jak to opisałem powyżej. Z dużą dozą złośliwej, jako się rzekło, dbałości o szczegóły. Zainteresowany też się przysłuchiwał i myślałem że dotrze do niego, że właśnie strzelił sobie w kolano ale ten chyba nie za bardzo kojarzył, bo co chwila powtarzał „tak właśnie było”, kiwając z aprobatą głową. Policjanci za to, im dłużej słuchali tym mniej rozumieli. W końcu jednak obowiązek wziął górę. Kiedy kierowca audi dostał mandat za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym, myślałem że wybuchnie.

Krzyczał chyba głośniej od swojego klaksonu. Mundurowi byli jednak niewzruszeni, załatwili sprawę do końca, mandat wręczyli i już mieliśmy się zbierać, kiedy otworzyły się tylne drzwi audi i wyprysnęła z nich, tak na oko sześcioletnia, dziewczynka. Wrzasnęła „piesek!” i zaczęła pędzić w kierunku mojego samochodu (to typowa reakcja dzieci, kiedy widzą Warsa, a jeśli dodatkowo – tak jak teraz – wystawia ozór na cała długość i śmieje się pełną gębą, nie ma mocnego który by się oparł jego urokowi).
Mała gotowa była za wszelką cenę dopaść psa, który przyglądał jej się zachęcająco zza szyby, jednak na szczęście dla niej potknęła się na trochę jeszcze śliskim asfalcie i pięknym ślizgiem wbiła się we mnie. I dobrze, bo chociaż się trochę potłukliśmy to udało się ją wyhamować i uchronić przed wbiegnięciem prosto pod – wolno ale jednak jadące – samochody. Jak się już wszyscy otrząsnęliśmy, jeden z policjantów podniósł małą i z dość dużym opanowaniem zaczął ją pouczać.
- A to ty nie wiesz, że samemu nie można odpinać pasów?
- Jakich pasów plose pana?
[…]
Kierowca audi dostał drugi mandat. Za „niemanie” fotelika dla dziecka i za to, że nie miało zapiętych pasów. Nawet nie protestował. Moim zdaniem powinien jeszcze oberwać za to, że nie zablokował drzwi, ale chyba nie ma takiego czegoś w taryfikatorze.

Podobno spieszył się do przedszkola.

...

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1081 (1127)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…