Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#46192

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed dwóch lat, ale przypomniała mi się kiedy czytałem wpisy o roznych piekielnych użytkownikach dróg.

Kupowałem nowy samochód. Nie, nie żeby zaraz taki CAŁKIEM nowy :-) Używany, ale nowszy niż dotychczasowy.

I dlatego właśnie razem z kolegą pojechaliśmy do Piły. Bo akurat w Pile stało auto, które się nam spodobało. Opel Combo Tour, '2006, niecałe 80 tysięcy na liczniku, doskonały silnik (1,7 CDTI).

Po oględzinach auto okazało się dokładnie takie, jak w ogłoszeniu, więc wracaliśmy już na dwa samochody - kolega jechał przodem w starym aucie, ja za nim w nowym.

Z Piły ruszyliśmy kwadrans po piątej, a potem trzeba było jeszcze się zatrzymać na tankowanie i jedzenie jakieś... A z Piły do mojego miasteczka (pod Warszawą) jest 360 kilometrów - ale jedzie się sześć godzin. Takie drogi...

No więc jedziemy. Koło wpół do jedenastej w nocy, w okolicy Płońska, utknąłem za jakimś tirem - nie było jak wyprzedzać, bo ciągle coś jechało z przeciwka. Jechałem za nim jakieś dwadzieścia kilometrów, osiemdziesiątką... Aż wreszcie - można wyprzedzać.

"Wychylam się" zza tira, rzut okiem: w ciemności rozświetlonej długimi światłami ciężarówki widać drogę na spory kawał do przodu. Nic nie jedzie, droga prosta, daleko (ale naprawdę daleko) z przodu widać łagodny zakręt. Linia przerywana. Wszystko co będzie dalej trwało w rzeczywistości sekundy.

Lewy kierunkowskaz, zmiana pasa, gaz, wyprzedzam. Opelek grzecznie zrywa się do biegu, sunie do przodu, jestem właśnie za połową długości tira, kiedy w oddali widzę wyjeżdżający zza zakrętu samochód. Zakręt jest daleko, zapas jest duży, ale... Ale nagle zdaję sobie sprawę, że to coś z przeciwka jedzie SZYBKO.

Nie, to jedzie BARDZO SZYBKO. Znacznie szybciej, niż mogłem sobie wyobrazić. Światła zbliżają się w takim tempie, że (jak sobie potem wyliczyłem), gość musi jechać 200 kilometrów na godzinę. Może nawet nieco więcej. W dodatku - choć przecież widzi moje światła i tira obok - nie hamuje, nie zwalnia, nawet nie miga długimi. Po prostu pędzi w moim kierunku z prędkością światła.

Mniej więcej sekundę zajęło mi zdanie sobie sprawy z faktu, że jestem w sytuacji bez wyjścia. Nie miałem szans zdążyć wcisnąć się przed tira - gość z przeciwka jechał za szybko. A że w tym momencie byłem już prawie na wysokości kabiny tira, nie zdążyłbym także wyhamować i schować się z powrotem za nim.

Wiecie co? Już słyszałem ("w głowie") ten huk.

Zrobiłem - jak się potem okazało - jedyną rzecz, którą mogłem zrobić: ostro hamując uciekłem W LEWO. Na lewe pobocze.

A potem zdarzyły się trzy rzeczy jednocześnie: ja hamowałem z piskiem opon na LEWYM poboczu, w tym samym momencie na prawym pasie mijał mnie tylny zderzak tira, a między mną a tirem przeleciał ten samochód. Nie wiem, co to było - ale jak przeleciał, to aż mi zakołysało samochodem. Od pędu powietrza. Nie, nie przesadzam i nie koloryzuję.

Kiedy stanąłem, moje prawe koła stały na poboczu (to znaczy - na asfalcie), a lewe - metr czy półtora za końcem asfaltu, na ziemi. A ja miałem jeszcze tyle przytomności umysłu, żeby na wszelki wypadek włączyć światła awaryjne i siedziałem tak ze trzy minuty, czekając aż ręce przestaną mi się trząść.

A gdyby w tym miejscu nie było pobocza? Gdyby zaraz za asfaltem był rów? Albo, co gorsza, gdyby tam była metalowa barierka? Zresztą co tam barierka - wystarczyłoby, żeby na lewo od pobocza, już poza asfaltem, stało drzewo, prawda?

Czy ten gość był pijany? Czy był po jakichś prochach? Normalnemu człowiekowi trudno uwierzyć, że ktoś także w miarę normalny może nocą, na wąskiej jednopasmowej drodze jechać 200 czy więcej...

Cholera! Możesz jeździć rozsądnie, z wyobraźnią, zgodnie z przepisami, bezpiecznie, zachowywać wszelkie zasady - a i tak nie masz gwarancji, czy dojedziesz bezpiecznie do domu, bo możesz spotkać jakiegoś świra /pijaka/ ćpuna albo młodego gniewnego, który chce się popisać przed panienką swoim wielkim BMW (na przykład).

Jeszcze następnego dnia rano czułem tę adrenalinę.

szaleni kierowcy

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 712 (868)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…