Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#46224

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w firmie wyposażającej serwisy samochodowe.
Historie z konieczności muszą być ogólnikowe - nie chciałbym, żeby ktoś od razu rozpoznał opisywanych klientów.

Historia z czasów, zanim jeszcze moi szefowie przekonali się, że NIGDY I POD ŻADNYM POZOREM nie wolno wysyłać mnie na negocjacje handlowe. Mogę pojechać na najbardziej nawet wredną naprawę. Mogę usmarować się po uszy, pozdzierać ręce do krwi i napić się oleju silnikowego. Byle nie handel. Po prostu nie mam do tego cierpliwości. Podziwiam ludzi, którzy mogą się tym zajmować. Opiszę jednak naprawdę rzadki przypadek, kiedy klient zdołał autentycznie wyprowadzić mnie z równowagi.

Uczestniczyłem kiedyś w negocjacjach w sprawie dostawy i montażu urządzeń dla dużego serwisu samochodów osobowych marki uznawanej za luksusową.
Po swoistym "konkursie ofert" zorganizowanym przez klienta, mieliśmy nieszczęście (słowo użyte z pełną świadomością) zakwalifikować się do finału. Pojechałem "dogadywać szczegóły". Po powitaniach Piekielny Klient (PK) przystąpił do ataku.

PK - OK, cena za urządzenia jest bardzo dobra. Podoba mi się. Ale montaż macie drogi. Bardzo drogi... Tak nie może być.

Ja - Przepraszam, ale nie wydaje mi się. Koszty dojazdu to około 300 złotych (wg stawki 1 PLN/km), a cena roboczogodziny to 80 złotych. To naprawdę tak dużo?

PK - No.... dojazd jak dojazd. Chociaż też drogo. No ale robocizna POTWORNIE DROGA. Tak nie może być.

Ja (powoli tracąc cierpliwość) - Chętnie sprzedamy panu same urządzenia. Może je pan sam zamontować.

PK (z pełnym zadowolenia uśmieszkiem) - Ale po co? Przecież wy możecie. Nie wiecie jak to się robi? Bierze się ludzi na czarno, płaci 5 złotych za godzinę i montują aż miło!

Cena godziny pracy serwisu PK zaczynała się wówczas od 180 PLN i dochodziła do 230 PLN (według wywieszonego cennika).

Ręka już zaczynała wychylać mi się do ciosu. Powstrzymałem się jednak. Wyszedłem bez słowa. Odrobinę satysfakcji dał mi jedynie szybki rzut oka na pełną osłupienia gębę PK, który spodziewał się może oporu ale nie widoku moich oddalających się pleców ;-)

Urządzeń nie sprzedaliśmy. Ciekawe, czy znalazł się ktoś kto zamontował je wg stawki uznawanej przez klienta za właściwą, czy też zweryfikował on swoje poglądy.

Serwis

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 395 (463)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…