Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#46549

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jakiś czas temu ktoś na tym portalu wylansował nośną konwencję poradników z cyklu "Jak wkurzyć sprzedawcę". Nie mogę się powstrzymać, żeby także od siebie nie dorzucić czegoś :) Poradnik będzie kompilacją obserwacji z dwóch miejsc, w których pracowałam, i chyba pasowałby do bardzo wielu sklepów i sklepików.

1. Właduj się do sklepu przed 6 rano korzystając z uchylonych drzwi, których nie zamknął dostawca prasy. Oczywiście w sklepie jest niezapalone światło (tylko mała lampka, bo już wiemy co będzie, jeśli zapalimy większe), czerwona tabliczka głosi "ZAMKNIĘTE", a sprzedawczynie, które dopiero co weszły, jeszcze w kurtkach, ale co tam! Wrzeszcz od progu "Wyborczą!" i nie przyjmuj do wiadomości, że gazety są nierozpakowane, a kasa nie włączona (za sprzedaż bez paragonu grożą wysokie kary). Możesz też pchać się do sklepu mimo że w całym budynku panują egipskie ciemności z powodu totalnego braku prądu i żądać sprzedania towaru. Albo przerywać kasjerce jej przerwę, w czasie której je (również zgaszone światło i kartka "przerwa" na drzwiach). Litości - dostaję od tego niestrawności ;)

2. Bądź naprawdę OBURZONY tym, że w maleńkim sklepiku nie ma twojego ulubionego smaku soku lub marki wody mineralnej (są oczywiście trzy inne, ale ciebie nie obchodzi, że na czwarty nie ma miejsca).

3. Obwiniaj kasjera za to, że ucieka ci autobus, podczas on wszystko robi jak najszybciej i zgodnie z zasadami sprzedaży.

4. Mów do kasjera, kiedy obsługuje innego klienta, wybijając go z rytmu. Ewentualnie wiś nad nim z banknotem, podtykając mu go prawie pod nos, kiedy widzisz, że dopiero zaczął skanować kupkę przyniesionych przez ciebie towarów lub wrzuca do kasetki drobne poprzedniego klienta. Możesz też próbować wbić się w kolejkę w stylu: "proszę, mam odliczone, biorę to!" (powtórzę: za sprzedaż bez paragonu grożą wysokie kary - tak, dla kontrolera obserwującego sytuację to może być sprzedaż bez paragonu). Do tej pory myślałam, że przeszkadzanie komuś w wykonywanej czynności/rozmowie jest niegrzeczne, ale ja ze wsi jestem ;)

5. Nigdy nie okazuj skruchy za swój błąd. Najpierw wydrzyj się na kasjera, twierdząc, że się pomylił/chciał cię oszukać. W żadnym wypadku nie przepraszaj, jeżeli jednak nie masz racji.

6. Mamrocz pod nosem, mów praktycznie bez używania strun głosowych lub niejasnymi półsłówkami. I tak już się wyćwiczyłam, np. wiem, że seria dźwięków w stylu "Mmmbll" to Marlboro, "szuszszchi" - chusteczki higieniczne ;)Owszem, sezon przeziębień, ale zwykle okazuje się, że gość potrafi mówić głośno, kiedy proszę o powtórzenie, a on tonem głosu daje mi do zrozumienia, że to skandal. Wiem też (dobrze widać problem na papierosach), że podanie samej marki papierosów oznacza przeważnie lighty w podstawowej długości i grubości, ale często po wyjęciu z półki i skasowaniu pada pełne rozgoryczenia "ale te cienkie miętowe!". Podobnie: "Bilet ulgowy... - tu bilet już wyjęty i kasa już robi trrrr drukarką - ale 20-minutowy!" No błagam. Oczywiście próbujemy temu zapobiegać dopytując, ale wtedy.... "no skoro mówię bilet, to chyba normalny jednoprzejazdowy, a jaki???". Hitem roku było, kiedy na wymamrotane coś, gdzie usłyszałam tylko "plus" i "dziesięć", zaczęłam drukować doładowanie do sieci Plus za 10 zł, po czym klient (widział cały czas, że nie dotykam terminala Lotto i podałam cenę: dziesięć złotych) olśnił mnie, że chodziło mu o zakład Multi Multi z plusem, 10 skreśleń.

7. Możesz też nie wypowiedzieć ani jednego słowa przez całą transakcję, olewając "Dzień dobry" i "Do wiedzenia" wypowiadane przez kasjerkę. Uprzedzam zarzuty: ludzie niemi i obcokrajowcy wydają z siebie dźwięki lub gestykulują.

8. W drugą stronę: nie słuchaj, co kasjer do ciebie mówi, bo przecież to taki plebs. Miałam przypadek z kartą, która była do zbierania punktów i płacenia. Po dostaniu karty w łapki pytam: "Będzie płatność kartą czy tylko punkty?". "Taaa, tak...". "Płatność, tak?". "Tak". Po skasowaniu moje pytanie: "Na ile rat? 1,2,3?"."Taaak." "Na trzy, tak?" "Tak." Po podaniu wydruku z kasy do podpisu oburzenie, zdziwienie, krzyk i awantura na cały sklep. Tylko dobra opinia uratowała mnie przed utratą pracy, bo kierowniczki (nie dziwię się im) nie chciały uwierzyć, że babka zatwierdziła płatność kartą, nie wiedząc o tym :)

9. Poproś o określony towar (np. gazetę, której cena jest stała), a po skasowaniu rzuć garść drobniaków, chwyć towar i wybiegnij, wołając "odliczone!". Pięknie, lubię drobniaki, ale niektórzy chyba uważają się za nieomylnych. Tymczasem często się zdarza, że w kupce po prostu brak 10, 20, 50 gr albo i złotówki. Można się pomylić, a i ceny czasem się zmieniają, prawda? Mogłabym sobie za to kupić bułkę na drugie śniadanie, zamiast sponsorować część waszego zakupu.

Wyszło trochę długo, więc kończę, choć można by dalej. Oczywiście te zachowania to nie pojedyncze przypadki, ale sytuacje nagminne. Chyba przeforsuję zamówienie do naszego sklepiku podręczników savoir-vivre'u i jakichś kursów multimedialnych retoryki i emisji głosu. Ba dum tsss ;)

sklepy

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 137 (255)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…