Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#46885

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Scenka sprzed trzech godzin. Kiedyś myślałem, że Bareja miał wyobraźnię jak smok. Dziś coraz częściej jestem przekonany, że było po prostu uważnym obserwatorem rzeczywistości…
Robię zakupy w naszym lokalnym supermarkecie. Powoli, półka po półce, bo lista długa ("rodzinne" zakupy na tydzień, wiadomo). Chłodnia z serami, masłem, nabiałem. Obok mnie jakaś mocno starsza pani (SP) niepewnie wpatruje się w półki – widać wyraźnie, że nie najlepiej widzi i że nie jest pewna co i jak. Chciałem jej pomóc, ale zanim podszedłem zwróciła się do stojącej obok kobiety (K) w wieku balzakowskim, kształtów obfitych.
(SP): Może pani mi pomoże, bo ja nie wiem… Który z tych jogurtów jest chudszy? Bo ja nie mogę tłustego…
(K): NO JAK TO? (tak wyraźnie mówiła dużymi literami). PANI CHCE TEN OWOCOWY? TOŻ TO SAM CUKIER I W OGÓLE NIEZDROWE! TEN PANI WEŹMIE, NATURALNY, ZDROWSZY!
(SP): O, dziękuję, bo wie pani, ja trochę słabo widzę…
(K): Bo to wszystko słodkie, tłuste i pełno konserwantów! Niezdrowe…
I tu zjawił się młody człowiek (MC) – wysoki, chudy, lat około 20, w wełnianej czapeczce.
(MC): Niech pani nie bierze jogurtów! Trzeba tłusto jeść, tłuszcz jest organizmowi potrzebny! Cukier to trucizna, mąka też, człowiek w ogóle nie powinien glutenu jeść! Masło, tłusta wędlina, mówię pani, żadnych jogurtów i mleka!

Starsza pani jakby się zgarbiła od takiej ilości "dobrych rad", ale jeszcze próbowała jakoś logicznie argumentować:
(SP): Ale widzi pan, bo ja mam cukrzycę i…
(MC): No właśnie! To pani cukru jeść nie powinna, ale tłuste rzeczy tak! Jak najwięcej! (WTF?)
Tu wtrąciła się pierwsza "doradczyni":
(K): Ale co też pan opowiada?! Tłuszcz to śmierć! Nie wolno… (i dalej w podobnym klimacie).

Starsza pani zwróciła się do mnie z nieco bezradnym uśmiechem i retorycznym pytaniem:
(SP): No i niech pan powie, komu wierzyć?…

Odpowiedziałem głośno i wyraźnie, tak żeby mieć pewność że tamci dwoje mnie usłyszą:
– Wie pani, moim zdaniem jak pani nie jest pewna, to niech pani zapyta swojego lekarza, myślę że jego radom może pani zaufać bardziej, niż PRZYPADKOWYM OSOBOM SPOTKANYM W SKLEPIE, które w dodatku nie mają pojęcia o pani stanie zdrowia…

I co? Tak zgadliście: oboje "doradcy" wsiedli na mnie z wrzaskiem. Że się nie znam, że lekarze to mafia i mordercy, którzy źle radzą żeby ludzie chorowali, bo inaczej nie mieliby z czego żyć, że trzeba jeść dużo tłuszczu / nie jeść tłuszczu w ogóle i żebym się zamknął, bo nie wiem co mówię.
Na szczęście akurat z wariatami radzę sobie dość dobrze, więc ich krótko przyciąłem i poszedłem, a starsza pani zdążyła tymczasem włożyć do koszyczka dwa jogurty (naturalne…) i podreptała dalej.
Spotkałem ją jeszcze raz, w sąsiedniej alejce. Uśmiechnęła się i powiedziała że ma cukrzycę i za wysoki cholesterol, więc właśnie lekarz zalecił jej żeby nie jadła zbyt tłustych rzeczy. A ona tylko chciała spytać, który jogurt jest chudszy, nic więcej…

Powiedzcie: skąd na świecie tylu ludzi przekonanych o własnym geniuszu i nieomylności? Czy na pytanie o chudszy jogurt nie można odpowiedzieć po prostu "O, ten!" – tylko trzeba urządzać wykład z dietetyki zupełnie obcej osobie, o której zdrowiu nie ma się pojęcia?

Albo, innymi słowy: skąd na świecie tylu świrów?…

Supermarket. Wariaci pospolici.

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 250 (324)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…