Cała Polska żyje śmiercią dziecka, które "olał" system. To prawda, przypadek obiektywnie patrząc do przyjęcia, zabrania do szpitala. Ale subiektywnie...
(wezwania tylko z ostatniego miesiąca, może dwóch)
Opis: Dziecko 3 latka, nieprzytomne, wysoka gorączka.
Zastane: Temperatura 38*C, przeziębienie, przytomne oczywiście.
Opis: Roczniak, wymiotuje, boli brzuszek.
Zastane: Ulewanie, w momencie gdy przyjechaliśmy spokojnie spało.
Opis: Roczek, dusi się, od kilku dni infekcja.
Zastane: Zakrztusiło się niegroźnie, gdy dojechaliśmy bawiło się klockami.
Opis: Znów duszność, wrodzona wada układu oddechowego.
Zastane: Ciotka opiekowała się pierwszy raz maluchem, który dość charakterystycznie kaszlał. Taka wada. Nie spytała matki czy to norma, tylko wezwała nas.
Opis: Gorączka ponad 40 stopni, bez reakcji na leki.
Zastana: Leki nie podane, gorączka 38,5, byłam pierwszym lekarzem który widział dziecko (dzień powszedni, popołudnie).
Opis: Sine, dusi się.
Zastane: Histeria, dziewczynka zanosząca się płaczem.
Żadna z tych wizyt nie miała podstaw. A to tylko te, do których pojechaliśmy. Dyspozytor odbiera dziennie setki wezwań, wszystkie dramatyczne - bo najczęściej wzywający wie, co powiedzieć, żeby pogotowie przyjechało. Każdy z tych wzywających rękoma i nogami broni się przed zabraniem dziecka w samochód/taksówkę i podjechaniem do swojego pediatry. Do żadnego nie dociera, że karetki nie są dla jego wygody, tylko dla bezpieczeństwa tych, których nie ma CZASU inaczej zabrać od lekarza. Czasu - brak samochodu, zła pogoda, niechciejstwo opiekuna to nie jest powód.
Jak w bajce - żartowałeś, że jesteś w niebezpieczeństwie tak często, że gdy wreszcie przyszło, nikt ci nie uwierzył.
Szkoda tylko, że za głupie wezwania jednych cierpią ci naprawdę potrzebujący, których dyspozytor nie zauważył w natłoku pierdół.
(wezwania tylko z ostatniego miesiąca, może dwóch)
Opis: Dziecko 3 latka, nieprzytomne, wysoka gorączka.
Zastane: Temperatura 38*C, przeziębienie, przytomne oczywiście.
Opis: Roczniak, wymiotuje, boli brzuszek.
Zastane: Ulewanie, w momencie gdy przyjechaliśmy spokojnie spało.
Opis: Roczek, dusi się, od kilku dni infekcja.
Zastane: Zakrztusiło się niegroźnie, gdy dojechaliśmy bawiło się klockami.
Opis: Znów duszność, wrodzona wada układu oddechowego.
Zastane: Ciotka opiekowała się pierwszy raz maluchem, który dość charakterystycznie kaszlał. Taka wada. Nie spytała matki czy to norma, tylko wezwała nas.
Opis: Gorączka ponad 40 stopni, bez reakcji na leki.
Zastana: Leki nie podane, gorączka 38,5, byłam pierwszym lekarzem który widział dziecko (dzień powszedni, popołudnie).
Opis: Sine, dusi się.
Zastane: Histeria, dziewczynka zanosząca się płaczem.
Żadna z tych wizyt nie miała podstaw. A to tylko te, do których pojechaliśmy. Dyspozytor odbiera dziennie setki wezwań, wszystkie dramatyczne - bo najczęściej wzywający wie, co powiedzieć, żeby pogotowie przyjechało. Każdy z tych wzywających rękoma i nogami broni się przed zabraniem dziecka w samochód/taksówkę i podjechaniem do swojego pediatry. Do żadnego nie dociera, że karetki nie są dla jego wygody, tylko dla bezpieczeństwa tych, których nie ma CZASU inaczej zabrać od lekarza. Czasu - brak samochodu, zła pogoda, niechciejstwo opiekuna to nie jest powód.
Jak w bajce - żartowałeś, że jesteś w niebezpieczeństwie tak często, że gdy wreszcie przyszło, nikt ci nie uwierzył.
Szkoda tylko, że za głupie wezwania jednych cierpią ci naprawdę potrzebujący, których dyspozytor nie zauważył w natłoku pierdół.
pogotowie
Ocena:
807
(983)
Komentarze