Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#48148

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
A tymczasem poza ratownictwem...
W życiu trzeba mieć szczęście. Ja go zdecydowanie nie mam.

Niespełna rok temu nabyłem w stolicy moje ukochane autko. Ogłoszenie przez komis, ale sprzedający prywatny. Przyjechał na spotkanie, wymieniliśmy gotówkę na automobil i już.
Prawie.
Bo gość nie dał mi dwóch drobiazgów: koła zapasowego (obiecał, że dośle) i polisy OC - twierdził, że ważność upływa w dniu zakupu, a zostawił w domu...
Samochód przetransportowałem do domu w sposób nie wymagający kontroli dokumentów. Podremontowałem i ubezpieczyłem w swojej firmie. I zapomniałem. Aż do grudnia. Kiedy to dostałem wezwanie od ubezpieczyciela, u którego, wedle reklam, zaszły nieziemskie zmiany. Wezwanie do zapłaty kwoty 845 PLN z tytułu składki za pół roku ubezpieczenia mojego Saabcia.
Pierwotnie napisałem, że nie zawierałem z nimi takowej umowy, zaś poprzedni właściciel nie przekazał mi polisy, bo wygasła, toteż powinni od niego domagać się zapłaty.
No i się zaczęło.

Dostałem pismo, w którym, w tonie dość kategorycznym powiadomiono mnie o przepisach stosownej ustawy. Z której wynikało, że jestem im winien 845 złotych i to już!
Nie interesuje ich mój układ z poprzednim właścicielem, mogę od niego żądać kasy, ale najpierw mam im zapłacić. I co mnie obchodzi, dlaczego, skoro należność była wymagalna od maja, powiadomili mnie dopiero w grudniu? Tak, uniemożliwili mi wypowiedzenie umowy, ale to ja mam obowiązek wiedzieć i sprawdzić rzeczywisty stan ubezpieczenia i uregulować albo wypowiedzieć. Oni wcale nie działają na szkodę klienta, a nawet jeśli, to... członek męski im mogę zrobić.

Poszperałem w ustawie.
I zadałem kolejne pytania: czy przeliczyli tę część składki, którą mam zapłacić na moje zniżki? Bo według ich kalkulatora, za cały rok powinienem zapłacić coś koło 620 złotych, a chcą 845 za pół roku.
No i, kiedy zbywca powiadomił ich o sprzedaży. Bo w ustawie stoi, że do tego momentu solidarnie odpowiadamy za składkę, czyli jeszcze połowa odpada.
Pisma chwilowo ustały. Być może dlatego, że zażądałem kopii umowy, coby na własne oczy wyliczenie składki zobaczyć.
Za to zaczęły się telefony.
Żeby było zabawniej, na numer zarejestrowany na moją firmę, ale używany przez mamę. Którego nigdzie ale to nigdzie nie podawałem.
Poprosiłem mamę, żeby podała właściwy numer i czekałem.
Doczekałem się.

Nieludzko kompetentny konsultant zadzwonił. I udzielał odpowiedzi na moje pytania.
Tak, składka wynosi 845 i to po zniżkach, jest tego pewien.
Odpowiedzialność solidarna oznacza, że firma ma prawo ścigać jednego dłużnika albo dwóch albo... i od każdego wymagać tej samej kwoty, albo połowy, albo jak im się chce (WTF????)...
A numer uzyskali z ogólnodostępnych źródeł i nie jest to łamanie ustawy o ochronie danych osobowych.
A jak mam jeszcze wątpliwości, mam się pofatygować do oddziału osobiście.
Wziąłem wolne. Pojechałem.
Odstałem godzinę w kolejce rodem z Barei.
Bo nie ma numerków, na każdym okienku ten sam napis, ale panie obsługują różne świadczenia, bo ludzie wciskają się na chama bez kolejki...
Narzekanie, teksty "pan tu nie stał", kłótnie. Jednym słowem, raj z reklamy w całej krasie.
Doczekałem się. Przemiła pani przeliczyła mi składkę i okazało się, że muszę zapłacić... 310 złotych.
Jest różnica, nieprawdaż?

I teraz wyobraźcie sobie kogoś, kto ma słabsze nerwy i mniej się w życiu orientuje.
Po pierwszym piśmie odjąłby sobie od ust i pobiegł zapłacić. Bo rejestr długów itp...
Toteż napisałem wczoraj pismo do ulubionego windykatora.
W którym grzecznie pytam, dlaczego próbował wyłudzić ode mnie 535 złotych, jak to się ma do ewentualnego zawiadomienia prokuratury i co zamierza z tym zrobić.
Do tego, sprawdziłem, że mój numer nie jest publicznie dostępny. Toteż pociągnę jeszcze sprawy z operatorem i z nimi. I naprawdę nie odpuszczę.
W imię zasad, synu matki niepewnej prowieniencji, jak mawiał Boguś :)

moje życie

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 994 (1052)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…