Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#48404

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Prowadzę działalność gospodarczą, produkuje i sprzedaje sprzęt zabezpieczający przed poślizgiem, zarysowaniem czy obiciem.

Kiedyś jeden ze znajomych powiedział, że taki takie rzeczy by się przydały w bankach czy szpitalach, po co takie placówki mają płacić odszkodowania za np. śliskie schody, skoro mogę im sprzedać tanią taśmę która przed tym zabezpiecza. Tak więc po namyśle postanowiłem działać.

Od tamtej pory udało mi się sprzedać owe taśmy do 3 banków i 2 przychodni oraz do jednego urzędu gminny i właśnie o tym urzędzie będzie ta historia.

Wyznaje zasadę za najlepiej gadać z tymi którzy są najwyżej. Poszedłem do wójta i wyjaśniam sprawę, on zainteresowany, jednak nie może podjąć decyzji bo potrzebny jest przetarg. Z tego co wiem gmina ma fundusz na drobne wydatki, i właśnie te taśmy byłyby drobnym wydatkiem. Postanawiam startować w przetargu. Przetarg wygrałem bo miałem najniższą cenę. Wiadomo lepiej zapłacić 2tys. zł niż 30 za wymianę całej terakoty w urzędzie. Tym oto sposobem zrealizowałem zamówienie i zarobiłem trochę pieniędzy.

Ale co w tym piekielnego, zapytacie. Otóż wyjaśniam. Przetarg jest piekielny. Dlaczego? Do przetargu potrzeba podobno jakieś komisji przetargowej. Komisja powstała i wybrała moją ofertę. Jednak komisja nie pracuje za darmo. W skład komisji wchodził wójt jako przewodniczący i za bycie w komisji zgarnął 750zł, dwa dodatkowe ciała komisji czyli zastępca wójta i główna księgowa dostali po 500zł. Natomiast protokolant komisji dostał 100zł. Jak łatwo policzyć gmina straciła prawie dwa razy tyle ile mogła stracić bez żadnych komisji.

Mamy chory system.

Chory system

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 740 (812)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…