Pracuję w korporacji zajmującej się obrotem finansami różnej maści.
Był sobie pan, który wraz z żoną miał u nas inwestycję. Pan wdał się w romans, postanowił wycofać inwestycję bez wiedzy żony i wraz z kochanką oraz pieniędzmi nawiać na Karaiby.
Pan do planu podszedł profesjonalnie. Skontaktował się z nami pytając o metody podejmowania pieniędzy, upewnił się, co na pewno musi zrobić, żeby wszystko poszło gładko, wypytał o przeciętny czas upływający od poinformowania nas o wycofaniu inwestycji do momentu przelewu na konto, uprzedził że wyśle formularze, tak, żona wie, żona stoi obok i wszystko słyszy, żona jak najbardziej się zgadza, już podpisuje zgodę na wycofanie. ("Żoną" była kochanka poinstruowana o wszystkich potrzebnych danych osobowych małżonki i odpowiadająca bezbłędnie na wszelkie pytania konsultanta.)
Pan poczekał, aż żona wyjedzie na urlop, mistrzowsko podrobił podpis żony na formularzu i wysłał go w odpowiednim czasie tak, że pieniądze miały zostać przelane na konto gdy żona nie będzie akurat miała dostępu do banku.
I wszystko byłoby piękne dla męża i kochanki gdyby nie jeden mały, malusieńki błąd, który pan popełnił.
Pan mąż, wyobraźcie sobie, przećwiczył podpis małżonki na odwrocie formularza. Tego samego, który wysłał nam. A który wypadł z koperty grzbietem do góry, kiedy otworzyli go w sortowni.
Kolega z działu przestępstw finansowych prawie się posiusiał ze śmiechu, kiedy dzwonił do pana z informacją, że zawiadomił odpowiednie organy ścigania.
Geniusz zbrodni normalnie.
Był sobie pan, który wraz z żoną miał u nas inwestycję. Pan wdał się w romans, postanowił wycofać inwestycję bez wiedzy żony i wraz z kochanką oraz pieniędzmi nawiać na Karaiby.
Pan do planu podszedł profesjonalnie. Skontaktował się z nami pytając o metody podejmowania pieniędzy, upewnił się, co na pewno musi zrobić, żeby wszystko poszło gładko, wypytał o przeciętny czas upływający od poinformowania nas o wycofaniu inwestycji do momentu przelewu na konto, uprzedził że wyśle formularze, tak, żona wie, żona stoi obok i wszystko słyszy, żona jak najbardziej się zgadza, już podpisuje zgodę na wycofanie. ("Żoną" była kochanka poinstruowana o wszystkich potrzebnych danych osobowych małżonki i odpowiadająca bezbłędnie na wszelkie pytania konsultanta.)
Pan poczekał, aż żona wyjedzie na urlop, mistrzowsko podrobił podpis żony na formularzu i wysłał go w odpowiednim czasie tak, że pieniądze miały zostać przelane na konto gdy żona nie będzie akurat miała dostępu do banku.
I wszystko byłoby piękne dla męża i kochanki gdyby nie jeden mały, malusieńki błąd, który pan popełnił.
Pan mąż, wyobraźcie sobie, przećwiczył podpis małżonki na odwrocie formularza. Tego samego, który wysłał nam. A który wypadł z koperty grzbietem do góry, kiedy otworzyli go w sortowni.
Kolega z działu przestępstw finansowych prawie się posiusiał ze śmiechu, kiedy dzwonił do pana z informacją, że zawiadomił odpowiednie organy ścigania.
Geniusz zbrodni normalnie.
Zagranica call_center
Ocena:
1103
(1165)
Komentarze