Wychowałam swoje koty dość ostro, w tej chwili przynajmniej nie włażą na głowę.
Znajoma znajomej natomiast ostatnio chwaliła się jaki to jej Mruczek jest och i ach. Jej Mruczek bardzo często musi jeść (!), bo ciągle miauczał że jest głodny... A zatem znajoma wstawała do miauczącego kota o 5:00 rano i dawała mu jeść, po czym kotek z powrotem wskakiwał na łóżko i zasypiał. A właściwie zasypiał pomiędzy nią a jej mężem w specjalnym kocyku, bo nigdzie indziej Mruczek spać nie chciał. Jak nie było kocyka - miauczenie a właściwie wycie. Kocyka ona nie pierze, bo inaczej Mruczek nie czułby swojego zapachu i nie chciałby w nim spać. Robi mi się słabo na myśl o kocu nie pranym od lat w łóżku.
Poza tym oczywiście Mruczek był oczywiście niekastrowany, bo "to ingerencja w naturę", dlatego dość często musieli wyrzucać meble, poduszki itp., bo zapachu nie dało się znieść. Ale dopuścić Mruczka do jakiejś kotki? Nigdy, bo wtedy właściciele kotki będą od nich chcieli pieniądze na utrzymanie małych. Aha - Mruczek jest wyprowadzany jak pies na podwórko i tam załatwia swoje potrzeby. Gdzie? Oczywiście w piaskownicy, bo gdzie indziej, skoro tylko tam może zakopać. Na szczęście piaskownica jest stara i nie używana przez dzieci.
W każdym razie Mruczek waży ponad 8 kilo i je tylko "mięsko" z saszetek z górnej półki. ZAWSZE kiedy tylko ma ochotę.
Co na to mąż? Nie chciało mi się już pytać..
Znajoma znajomej natomiast ostatnio chwaliła się jaki to jej Mruczek jest och i ach. Jej Mruczek bardzo często musi jeść (!), bo ciągle miauczał że jest głodny... A zatem znajoma wstawała do miauczącego kota o 5:00 rano i dawała mu jeść, po czym kotek z powrotem wskakiwał na łóżko i zasypiał. A właściwie zasypiał pomiędzy nią a jej mężem w specjalnym kocyku, bo nigdzie indziej Mruczek spać nie chciał. Jak nie było kocyka - miauczenie a właściwie wycie. Kocyka ona nie pierze, bo inaczej Mruczek nie czułby swojego zapachu i nie chciałby w nim spać. Robi mi się słabo na myśl o kocu nie pranym od lat w łóżku.
Poza tym oczywiście Mruczek był oczywiście niekastrowany, bo "to ingerencja w naturę", dlatego dość często musieli wyrzucać meble, poduszki itp., bo zapachu nie dało się znieść. Ale dopuścić Mruczka do jakiejś kotki? Nigdy, bo wtedy właściciele kotki będą od nich chcieli pieniądze na utrzymanie małych. Aha - Mruczek jest wyprowadzany jak pies na podwórko i tam załatwia swoje potrzeby. Gdzie? Oczywiście w piaskownicy, bo gdzie indziej, skoro tylko tam może zakopać. Na szczęście piaskownica jest stara i nie używana przez dzieci.
W każdym razie Mruczek waży ponad 8 kilo i je tylko "mięsko" z saszetek z górnej półki. ZAWSZE kiedy tylko ma ochotę.
Co na to mąż? Nie chciało mi się już pytać..
koty
Ocena:
572
(788)
Komentarze