Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#49516

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przypomniała mi się historia z czasów kiedy szukałam własnego auta. Moim marzeniem była i jest Mazda 323C (http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/3/3a/Mazda_323_front_20071025.jpg). W mojej okolicy, jak i w całym województwie, ciężko jest znaleźć ten samochód na sprzedaż i na dodatek w dość dobrym stanie. Ale znalazłam! Z mojego miasta. Piękna, czerwona, z małym przebiegiem od pierwszego właściciela. Cena trochę wygórowana, ale co mi szkodziło zobaczyć?

Pojechałam z kolegą mechanikiem zobaczyć autko. Przywitał mnie Pan po 30. Miał skwaszoną minę, nie wyglądał na zadowolonego. Był ubrany w garnitur, wyglądał na drogi, ogólnie widać było, że to człowiek zamożny. Towarzyszyła mu żona. Standardowo pogadanka o aucie, co było robione itp. Auto bezwypadkowe, Pan miał kilka stłuczek, ale wszystko naprawiał w serwisie, samochód ma wszystkie oryginalne części, co udowodnił pokazując nam faktury i książkę serwisową. Zero rdzy, w środku auto jak nowe, żadnych rys, zabrudzeń, zniszczeń, silnik pracował elegancko, no po prostu marzenie każdego kupującego używany samochód. Pora na przejażdżkę.

Wsiadamy, Pan chce jechać z nami, żonę odprawia na zakupy, żona kieruję się do sklepu żegnając nas prychnięciem. Jedziemy. Frajda dla mnie niesamowita, wszystko chodziło elegancko. Już uznałam, że samochód wart jest swojej ceny w czym upewnił mnie kolega. Pan jednak poprosił o zatrzymanie się na najbliższym parkingu. I zaczyna opowiadać:

- Wie Pani, cieszę się że autko się podoba, ale widzi Pani ja nie chcę go sprzedać. Żona się uparła, bo to nie może tak być, żeby prezes firmy jeździł 16-letnim autem (trafiłam z tą zamożnością). Mam 2 drogie auta, jednym jeździ żona, a drugie stoi... Widzi Pani, ten samochód dostałem od ojca. Kupił mi go nowego. Pamiętam jak cieszyłem się jak dziecko, płakałem ze szczęścia. Dbałem o ten samochód bardziej niż o siebie i nadal dbam, bo to jedyna pamiątka po ojcu jaka mi została... Chciałem ten samochód podarować synowi na 18 urodziny, ale on też uważa że jeżdżenie takim "gratem" to obciach. Żona mu obiecała nowe auto z salonu. Musiałem dać ogłoszenie o sprzedaży, bo żona robi mi awantury, że chcę opóźnić pozbycie się go. A ja za każdym razem gdy do niego wsiadam czuje obecność ojca...

Żal mi się go zrobiło. Uznałam że nie zrobię mu przykrości i nie odkupię auta. Wróciliśmy na poprzedni parking gdzie czekała na nas żona:
Ż- I jak? Bierze pani tego złoma?
Ja- Niestety nie, cena jest trochę za wysoka, przykro mi.
Ż- No ja wiedziałam, wiedziałam żeś za dużą tą cenę dał! Przecież widać że ten gruchot zaraz się rozleci. Ja nie rozumiem w ogóle, jak można czymś takim jeździć!

Pożegnaliśmy się. Wracając miałam mieszane uczucia. Z jednej strony żal mi było gościa, bo widać było że ten samochód kocha, a z drugiej byłam zła na niego, że pozwala sobie na takie traktowanie. Co do żony - złapała bogatego człowieka, który osiągnął sukces i cóż... sodówa do głowy uderzyła.

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 689 (747)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…