zarchiwizowany
Skomentuj
(12)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Przeżycia rejestratorki w przychodni (http://piekielni.pl/49494 ) o pacjentach, którzy się rejestrują i nie przychodzą, przypomniały mi jedną moją historię.
Za oknem zima, w domach epidemia jakiejś infekcji. W końcu i mnie choroba mnie siekła i to równo. Od rana wiedziałem, że mnie coś bierze, ale z godziny na godzinę było gorzej.
Co było robić? Z pracy zadzwoniłem do przychodni - pierwszy wolny termin na 18.30, ale zawsze to ten sam dzień. Ponieważ jednak czułem się coraz gorzej, stwierdziłem, że pójdę od razu do przychodni i pozdycham pod gabinetem, licząc na jakieś okienko.
Na miejsce dotarłem o 15 - miłe panie w rejestracji powiedziały, że nikt wizyty nie odwoływał, ale jeśli tak ze mną źle, to faktycznie warto poczekać.
Jakieś 40 minut później zostałem przyjęty, bo pacjent nie przyszedł (hura!). Lekarka* potrzymała mnie 15 minut, czyli tyle, ile trwa standardowa wizyta.
Wychodzę, ta idzie za mną i łypie na poczekalnię i z irytacją w głosie:
"no, kurna, pięknie." po czym dodała z błyskiem w oku "Ale przynajmniej zdążę sobie kawę zrobić..."
Tak, w poczekalni nadal były pustki - więcej osób nie przyszło, blokując termin innym...
* taka z powołania, bo nie dość, że świetny lekarz, to jeszcze ma genialne podejście do pacjentów.
Za oknem zima, w domach epidemia jakiejś infekcji. W końcu i mnie choroba mnie siekła i to równo. Od rana wiedziałem, że mnie coś bierze, ale z godziny na godzinę było gorzej.
Co było robić? Z pracy zadzwoniłem do przychodni - pierwszy wolny termin na 18.30, ale zawsze to ten sam dzień. Ponieważ jednak czułem się coraz gorzej, stwierdziłem, że pójdę od razu do przychodni i pozdycham pod gabinetem, licząc na jakieś okienko.
Na miejsce dotarłem o 15 - miłe panie w rejestracji powiedziały, że nikt wizyty nie odwoływał, ale jeśli tak ze mną źle, to faktycznie warto poczekać.
Jakieś 40 minut później zostałem przyjęty, bo pacjent nie przyszedł (hura!). Lekarka* potrzymała mnie 15 minut, czyli tyle, ile trwa standardowa wizyta.
Wychodzę, ta idzie za mną i łypie na poczekalnię i z irytacją w głosie:
"no, kurna, pięknie." po czym dodała z błyskiem w oku "Ale przynajmniej zdążę sobie kawę zrobić..."
Tak, w poczekalni nadal były pustki - więcej osób nie przyszło, blokując termin innym...
* taka z powołania, bo nie dość, że świetny lekarz, to jeszcze ma genialne podejście do pacjentów.
pacjenci
Ocena:
158
(244)
Komentarze